Temat spędza mi sen z powiek. Co będzie, gdy pojawi się nowy członek sfory?
W wizjach idealnych powinno wyglądać to tak. Jest sobie stado, jest ustalona hierarchia, każdy wie, co do niego należy, jakie ma prawa i jakie obowiązki. Właściciele są na samej górze tej hierarchii, a piesek jest psem i tak jest traktowany. A nie jak dzidziuś, nie jak dwulatek, nie puci-puci ti-ti-ti. Jak pies. Gdy pojawia się dziecko (ludzkie znaczy), to pies wie, że to młode pary alfa i trzeba się nim opiekować za wszelką cenę. Bo tak i już.
Ale trzeba takie rzeczy wiedzieć od zawsze. A nawet jak się wie i nawet jak się ogląda wszystkie odcinki Cesara Millana na National Geographic, to to nic nie daje, jeśli się nie stosuje psich zasad z psiego świata.
Tym sposobem sytuacja u nas wygląda tak, że jest rozkapryszony kundel, który rzuca się na wszystkie psy, a na ludzi według nieodkrytego przeze mnie jeszcze klucza. Wyje, gdy zostaje sam w domu (sąsiedzi czasem nie mówią nam dzień dobry), a spacery są traumą, dlatego są krótkie i rzadkie.
Rozmyślania o tym, co będzie, gdy nadejdzie godzina zero, spychaliśmy na bok, na później, na potem, na „się zobaczy”. Ale na szczęście nadeszła pomoc. Dostaliśmy (pod choinkę) możliwość uczestniczenia w zajęciach z takim wrocławskim zaklinaczem psów, do którego od 3 miesięcy na nauki chodzi mała owczarka niemiecka Tomka siostry. Obie (i siostra, i owczarka) są zachwycone. Ja po pierwszych zajęciach nie mogłam pozbierać szczęki z ziemi (żuchwy, jeśli mamy być precyzyjni). Krzysiek, ten magik, wziął tylko ode mnie smycz z moim psem i nie zdążył jeszcze nic z nią zrobić: ani szarpnąć, ani nic, a pies od razu podkulił ogon (czego NIGDY nie robi), spuścił uszy, a jego błagalne oczy krzyczały w moim kierunku „mamo, ratuj!”.
Dziś jesteśmy po czterech lekcjach, a ja od kilku dni:
- z chęcią wychodzę na spacery
- wydłużam spacery
- nie panikuję, gdy na horyzoncie pojawia się pies, tylko idę stawić mu czoła (to największy sukces!)
- nie muszę już chodzić od krawężnika do krawężnika, tylko idziemy sobie środkiem chodnika
- nie przybieram pozycji supermena (z jedną ręką wiecznie wyciągniętą do przodu, za smyczą)
Okładka książki, której nie ma po polsku, pochodzi stąd: http://www.goodreads.com/book/show/13830355-tell-your-dog-you-re-pregnant
Zadziwiające jak pan trener radzi sobie z psiakami, to pewnie jego wielka pasja. Ja mam z psami stosunki oficjalne 🙂 troszkę sie ich boję choć bardzo lubię. Pozdrawiam
O tak, pracuje z nimi od dzieciństwa, już ponad 20 lat. Przyjemność patrzeć i przyjemność mu zaufać.
Zajrzałam i już zostaje, dołączam do obserwatorów 🙂
Życzę powodzenia.
Pozdrawiam i zapraszam do mnie
http://czekamynacud.blog.pl/
do psa trzeba podchodzić jak do dziecka, czyli przede wszystkim: nie rozpieszczać i stawiać jasne granice 🙂 moi rodzice mają labradora, ale patrząc na to, jak reaguje na moją 4-miesięczną bratanicę, mogę raczej spać spokojnie. podejdzie, powącha, poliże po rączce i siada z boku. a jak przyjeżdżają córeczki kuzynki, w wieku ok. 4 i 7 lat, to bawi się z nimi godzinami, dopóki nie padnie wyczerpana pod stołem. życzę wytrwałości w tresurze 🙂
Moje marzenie, żeby się tak zachowywał. Ale teraz orka na ugorze, póki trochę czasu zostało. Tylko coraz trudniej się do niego schylać 😀
Ja musiałam oddać mojego boksera, o zgrozo rzucał się na ludzi, na psy i co najgorsze nawet na nas. Bardzo to przeżywaliśmy, mimo że znaleźliśmy mu warunki bytowe lepsze niż u nas. Ataki paniki i płaczu z tęsknoty, nawet mój D.
Niestety czasem nie ma wyboru. 🙁 Dobrze, że znalazł nowe miejsce przynajmniej.
Ja się zawzięłam i postanowiłam zawalczyć. Ćwiczy z nami też piesek, który 3 miesiące temu kładł się u weterynarza do uśpienia z powodu agresji. Powoli, powoli daje radę, ale to ciężka praca całej rodziny.
Ja nie mam psa ani innego zwierzaka, bo mam alergie na wszelkie sierści 🙁
http://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/
U nas po powrocie ze szpita psiak obwąchał a potem siedział i warował, jak nikt nie patrzył to wtedy on zerkał 🙂
Hehehe, bosko, też tak chcę 😀
Mój pies – owczarek collie (już niestety na innym świecie) był święty: tolerował jedzące mu z miski małe kotki i… mojego brata (jest ode mnie ponad 10 lat młodszy, więc pamiętam jak kradł Polci Frolici 😉 ).
Teraz doszliśmy do wniosku: najpierw dziecko, potem własne M i wtedy pies.
Ale czemu "owczarek niemiecki"???
Kolejność bardzo dobra. Tyle że ja już swojej nie mam jak zmienić.
A owczarek, bo Krzysiek całe życie żył z owczarkami, już jego rodzice byli hodowcami, ma zboczenie chłopak. 😉
Wybacz, ale Wasz pies ni cholery nie przypomina owczarka niemieckiego ;p (Przeczytałam dalsze komentarze i już wiem o co chodzi, ale i tak dla mnie to jakaś abstrakcja 😉 ). Aczkolwiek nie wzięłabym go za kundelka!
Dlatego napisałam, że bardzo trudno będzie uwierzyć w tego owczarka, hehe. Dzięki za komplement. Ogólnie Cybuch umie ująć ludzkie serca i się raczej podoba. Ale nie zapomnę, jak kilka miesięcy temu jakieś dziecko pełnym entuzjazmy w głosie zakrzyknęło "popatrz, mamo, jaki brzydki piesek!". 😀
O Boże… biedna psina, musiała to przeżyć. A swoją drogą – co to za niedelikatne dziecko!
Moja Dziuba (królik) najgorsze co usłyszała to: – Mamo, mamo, zobacz jak kot z uszami!
Ja bym nie ufała komuś kto karze wmawiać sobie że ma sie owczarka niemieckiego zamiast super oddanego kundelka 🙂
Ja swojego kundelka nie zamieniłabym na żadnego owczarka. Mam sobie tylko wyobrażać, że ten oddany kundelek jest poukładany, dostojny i spokojny jak trzeba.
My nad swoim kundlem pracowaliśmy sporo, ale niestety nie dało to wymażonego rezultatu. Komendy zna i się słucha, w domu jest jak aniołek, jak nas nie ma to śpi. Ale na spacerze potrafi być niczym diabeł wcielony, szczególnie gdy idziemy wszyscy razem. Innych psów boi się panicznie i nie lubi mężczyzn, sczególnie tych ubranych na czarno. Nie wiadomo co go w życiu spotkało bo wzieliśmy go ze schronicka gdy miał już ok 4 lat. Na szczęście lubi dzieci, nie reaguje na nie agresywnie i potrafi byc przy nich niezwykle delikatny.
Na szczęście lubi dzieci. To dobrze mieć taką pewność. Ja jej nie mam, bo mój nie odróżnia dziecka od dorosłego, psa od suki, szczeniaka od psa.
Na całe szczęście z moim psem nie było żadnych problemów po powrocie ze szpitala z małym. Choć nigdy za dziećmi kundelek nie przepadał tak teraz tylko podchodzi, wącha i odchodzi. 🙂
Nooo i to są dobre wieści. Dają nadzieję! :))))
"Krótka piłka: łańcuszek zaciskowy i radź sobie, wieśniaku.
I to działa." :D:D
Ciekawe. Mam nadzieję, że dowiemy się o kolejnych postępach Cybucha i Waszych:)
Dowiecie się. Mam nadzieję, że o postępach, a nie ich braku 😉
Ja nie mam psa 😀 i w sumie w mojej rodzinie nigdy nie było takiego przypadku, żeby był pies, a później nowy członek rodziny 😉
No i problem z głowy 😀
Ech, szkoda że to tyle kosztuje, ale na pewno warto poświęcić pieniądze i czas. W końcu dzięki temu i psina, i Wy będziecie mogli cieszyć się zmianami. Bez frustracji, a to bardzo ważne zwłaszcza na początku:)
Ja w domu mam dwa koty, nie są na szczęście agresywne, wręcz przeciwnie, ale od tego tygodnia zaczynam je przygotowywać na pojawienie się Zośki, głównie po to żeby zaoszczędzić im stresu i chorób wynikających z tej ogromnej zmiany. W zeszłym roku, po dokoceniu, nasz rezydent tak się rozchorował z nerwów, że ledwo go odratowaliśmy (wysiadły mu nerki). Przy okazji tej zmiany chcę tego uniknąć:)
A jak przygotowujesz koty na pojawienie się córeczki?
Rozkładam powoli nowe sprzęty dzieciowe, żeby stopniowo przyzwyczajały się do zmiany otoczenia. Na razie tylko tyle. Chcę też im zacząć puszczać płacz dziecka, żeby już znały ten rodzaj "hałasu" – czytałam, że w czasie takiego przyzwyczajania dobrze jest zwierzaka głaskać, żeby dźwięk kojarzył im się z czymś przyjemnym. Dodatkowo, jako że Klusek jest moim pupilem, odstawiam go powoli od siebie, żeby nie był zazdrosny – moją rolę przytulania i głaskania przejmuje co i raz mój M.
Rezultaty ewentualne będą widoczne w kwietniu, bo wtedy mam termin;)
Wow! Świetny pomysł! Moja mama ma takiego pobudzonego kundelka, gryzie każdego, przydałabym mu się jakaś terapia albo szkolenie. My za to mamy kota i zastanawiam się jak będzie się "dogadywał" z dzieckiem;)
Gdzie zaprowadzacie pieska, czyszby Nowy Dwor?
A nie 🙂 Oporów (Park Grabiszyński, Karmelkowa). Trenerem jest Krzysiek Tatar, polecam gorąco (gdyby ktoś miał problem)!