Tydzień trzeci minął trochę spokojnie, a trochę burzliwie. Burzliwie ze względu na mnie i moje cesarskie przygody, o których pisałam tu. Spokojnie ze względu na Natalię, która nadal jest bardzo grzecznym dzidziusiem. Wizyta u lekarza (też tak często chodzicie — co tydzień?) znów potwierdziła, że Mała rośnie i tyje jak należy. Dostaliśmy skierowanie na USG bioderek, bo jedna nóżka nie odwodzi się idealnie, ale pewnie i tak skończy się na wizycie prywatnej. Chyba że weźmie mnie cholera i stracę cierpliwość, bo dodzwonić się do polecanych doktorów graniczy z cudem.
Natalia
Spokój, mnóstwo spania, dużo jedzenia, masa przytulania do mamy i taty oraz odrobina płaczu dla zdrowotności. Piękny czas, który ja gorąco chcę zatrzymać i już na zapas za nim tęsknię. Bo tak mam, że tęsknię na wyrost.
Natalia robi się coraz silniejsza. Kiwa główką gdzie tylko może (właściwie już zaraz po porodzie nieźle ją wywijała, żeby się dostać do piersi), a nogami już by chciała stanąć (na moim brzuchu podczas rytualnego odbijania). Mnie w tych momentach nachodzą olśnienia, że na przykład wiem przecież, że głowę niemowlę zaczyna stabilnie trzymać w okolicach 3. miesiąca życia, ale to nie oznacza wszak, że do tego momentu leży z nią plackiem i nic nie robi. Bo jak ma się wyćwiczyć? Takie logiczne, a takie odkrywcze.
Zauważam pewne prawidłowości rytmu dobowego. Może to przypadek, może się pozmienia, może nadinterpretuję. W nocy Natalia budzi mnie raz, gdy jest zupełnie ciemno, drugi raz — gdy już świta. Zdaje się, że ona wie, że jest noc i wtedy się śpi (nie wiem, skąd wie, ale wie!), bo zje swoje i odpływa dalej w sen (zdążę ją oczywiście najpierw przewinąć). Nad ranem albo zapadniemy jeszcze w drzemkę, albo budzimy się na całego i często Mała nie zaśnie mniej więcej do południa. Potem bywa różnie, sen przeplata się z czuwaniem, aż nadejdzie czas kąpieli, po której (zwłaszcza gdy już jest ciemno) szybka kolacja i lulantus.
Cykl mniej więcej regularnie powtarza się od kilku dni. Ciekawe, byłam pewna, że taka rytmizacja zajmuje wiele tygodni.
Ja
Zaliczyłam poważny kryzys pooperacyjny. Ominęłam przez to (i trochę przez pogodę) pierwszy i (oby) jedyny zjazd na studiach. Na szczęście okazało się, że był a) mało logopedyczny (tematy zastępcze), b) beznadziejny, c) i tak mam wpisy dzięki Magdzie.
Już na szczęście się skończył ten zły czas i na nowo mogę zajmować się Natalią. Ale śniadania do łóżka nadal pozwalam sobie robić.
Piję ogromne ilości wody. Jak tylko zaczynam karmić, włącza się megamegapragnienie. Nawet sprite nie miałby szans. Tomek donosi mi tylko uzupełnioną moją butelkę z dziubkiem. W międzyczasie popijam herbatki, bawarki i kawę zbożową.
Zostało mi ok. 1,5 kg do wagi sprzed ciąży. A fe, czemu już tak szybko nie leci w dół? Czyli jednak będzie ciężko.
Nowości
Udało mi się wyjść na wózkowy spacer. Byłam z Natalią w aptece (kolejna, w której nie ma ani Biodermy, ani Nivei — o co kaman?) i oczywiście w bierdonce (bo przecie zawsze trzeba coś kupić). I tak to sobie wyliczyłyśmy, zaplanowałyśmy i śmy się obrobiły, że zaczęła się rozbudzać z płaczem 10 m przed wejściem do klatki). Dziadkowie łódzcy, którym wózek zawdzięczamy, oczywiście poinformowani zostali w trakcie, że jednak jest nadzieja, że wyjdą z nią jak normalni ludzie na spacer.
A poza tym. Spoooookój.
Spacery w wózku moja Zosia akceptowała gdzieś tam do drugiego miesiąca, ale i tak było ciężko – przy wkładaniu do wózka ryk, na każdym "postoju" ryk. Teraz głównie chustujemy i wszystcy jesteśmy szczęśliwi 🙂 Tzn. my rodzice i Zosia, bo dziadkowie chcieliby móc ją czasem zabrać właśnie na "normalny" spacer. Może Zosia zaakceptuje wózek jak zmienimy na spacerówkę 🙂
Widzę, że tak jak ja jesteś studiującą mamą 🙂 Jak się z tym czujesz?
Oo te same doświadczenia z dziadkami, wózkami i chustami, hehe.
Jak się czuję? W sumie zwyczajnie. Początek studiów zbiegł się z początkiem ciąży. Teraz zostały dwa zjazdy i trochę praktyk (i przerwa do września). Nie wiem jeszcze, jak to zorganizujemy, bo się trochę namieszało prawdopodobnie, ale jakoś dam radę. Bo co się będę. 😉
Ja też tak mam, że tęsknię na zapas. Myślałam, że to trochę chore, ale ulżyło mi, iż
inni też w ten sposób chorują; )
Haha, to mnie też ulżyło, bo też myślałam, że tylko ja tak mam!
Ale Wam śpi Natalka, oł łał! Studia… to w gruncie rzeczy tylko studia 🙂 A zamiast tęsknić na zapas ciesz się chwilą! Bo fajne te chwile z małymi dziewczynkami, prawda? :> Buzia! x
Cieszę się chwilą, a momenty, kiedy zaczynam już tęsknić, jeszcze bardziej mi uświadamiają, jak bardzo się nią cieszę!
Racja, studia to tylko studia. Ważne, ale nie naj!
urocze zdjęcie 🙂