O sen Natalii walczymy na różne sposoby. Choć słowo „walczymy” jest zdecydowanie zbyt mocne, bo nie robimy nic na siłę. Dostosowujemy się do potrzeb i możliwości naszej córeczki. A ona potrzebuje dużo bliskości.
Jak zasypia?
Sposobów więc zbyt wielu nie mamy. A te, które mamy, są prawdopodobnie zwalczane przez autorów książek dla rodziców. „Prawdopodobnie” — bo nie wiem, bo nie czytałam źródeł, a jedynie przekazy pośrednie.
Wśród sposobów są:
- Zasypianie przy piersi. Dziecko najedzone robi się senne. U nas najlepiej sprawdza się to wieczorem, po masażu (lub nie) i po kąpieli (lub nie). Natalia spokojnie odpływa po jakichś 10–15 minutach. Chwilę ją jeszcze potrzymam u siebie na rękach, upewnię się, że zapadła w głęboki sen, i odnoszę ją do łóżeczka (fakt, zdarzają się dni, gdy druga część przedłuża się do 2 godzin). My wtedy mamy czas wolny, bo godziny 19–22 to zdecydowanie za wcześnie na nasz sen. Kiedy Natalia się budzi w nocy (różnie: czasem po 4, czasem nawet po 7 godzinach), zabieram ją z łóżeczka, kładziemy się razem w naszym łóżku i karmię ją na leżąco. Odpływamy obie bardzo szybko. Natalia zostaje już z nami. Do rana nie ma już płaczu. Jest tylko stękanie z prośbą o kolejną porcję mleka. Spokój i zero wojen.
- Zasypianie na rękach. Dziecko ukołysane szybciej zasypia. Z tym bywa różnie. Stosujemy usypianie na rękach w dzień, gdy widzimy, że Natalia ma zmęczone oczka i chętnie ucięłaby sobie drzemkę. Najchętniej usypia na rękach Tomka, który zazwyczaj siada ze śpiącą córką na fotelu i pozwala jej zdrzemnąć się na swoim brzuchu.
- Zasypianie w chuście. Działa bardzo szybko i w 95% przypadków. Czasem Natalię zamotam w domu, dzięki czemu mogę co nieco ogarnąć (pranie, naczynia, odkurzanie etc.). Najlepiej jednak zasypia, gdy idę z nią gdzieś po coś. Na zakupy, na spacer. Naturalny rytm moich kroków działa odurzająco. Nawet jeśli chwilę wcześniej spała, najczęściej zasypia ponownie. Czasem udaje mi się ją odłożyć do łóżka, a czasem nie.
- Spanie na brzuchu. Dziecko nie traci kontaktu z bazą. Odkryłam to niedawno. Raczej byłam ostrożna z tym spaniem na brzuchu, bo straszą bezdechami itd. W nocy tak nie odkładam, ale w dzień, pod moim nadzorem, często tak właśnie śpi. Potrafi tak przespać nawet kilka godzin. Ale czasem odłożenie kończy się rozbudzeniem w ciągu kilku minut. Nie utrafisz.
Innych sposobów nie stosujemy. Nie włączam suszarki ani odkurzacza (raz sprawdziłam na suszarce: nie działało). Nie wkładam smoczka (wypluwa). Nie wożę samochodem po osiedlu (nie zwariowałam, awantura murowana). Nie pozwalam się wypłakać (czy jak to tam radzą).
Nie działa, a nie mam zamiaru robić czegokolwiek na siłę.
Nie interesujemy się opiniami, że Natalia się przyzwyczai do usypiania na rękach i przy piersi — i będzie problem. To są nasze chwile na ten właśnie jej czas. One miną, a ja będę za nimi tęsknić, to jestem pewna, bo jak zwykle tęsknię już na zaś.
Co jej nie obudzi?
Natalia niewzruszenie śpi przy dźwiękach:
- miksera
- maszynki do mięsa
- dwóch mikserów naraz
- kosiary wielkiej ogromnej, za oknem
- samolotu tuż nad domem
- meczów mundialowych
- naszych rozmów bynajmniej nie szeptem
- rozmów telefonicznych
- maszynowego układania kostki brukowej
Co ją wybudza?
Natalia zrywa się ze snu (odruch moro) i czasem zaczyna płakać przestraszona, gdy usłyszy:
- kichnięcie
- cmoknięcie towarzyszące wypuszczeniu sutka z ust
- kliknięcie zapięcia stanika do karmienia, gdy dopinam miseczkę do ramiączka
- skrzypnięcie podłogi
- strzelanie moich kości (sic!)
Kołysanki
Kołysanki odkryłam niedawno. Owszem, znałam je w dzieciństwie. Śpiewała mi je mama, śpiewały babcie. Ale jakaś pomroczność mnie dosięgnęła teraz i nie wpadłam na pomysł, żeby poszukać w internecie pomysłów na kołysanki dla Natalii. Śpiewałam je sama, dziwiąc się, ile znam tekstu i właściwie to skąd. Gdy mój skromny repertuar się wyczerpał (aaa kotki dwa & z popielnika na Wojtusia), śpiewałam co popadnie, czując się niczym Gracjan Roztocki (melodycznie, tekstowo i wokalnie).
Aż tu nagle dzięki Bajce odkryłam Kołysanki utulanki nagrane przez Grzegorza Turnaua i Magdę Umer. Od tej pory są u nas codziennie. Towarzyszą nam przy masażu (to lepsze niż takie suche opowiadanie, co teraz mianowicie wymasuję) i przy wieczornym usypianiu.
Słucham ich, śpiewam (ekhem) i przeżywam opowiedziane historie lub wzruszam się niemiłosiernie, rozhulowując przy tym laktację że hoho.
Przedstawiam nasze (moje) de best of wraz z krótką interpretacją.
Bajka iskierki
Kojarzy mi się z babcią. Mama mówi, że też uparcie śpiewała mi ją. Ale ja widzę babcię. A raczej twarz babci majaczy mi gdzieś za obrazem kominka, w którym jest dużo popiołu (dowiedziałam się, co to popielnik wszak).
Z popielnika na Wojtusia
iskiereczka mruga.
Tu właśnie ten kominek.
Chodź opowiem ci bajeczkę,
bajka będzie długa.
Była sobie raz królewna,
pokochała grajka.
Coo? Grajek? A gdzie domek z masła?
Król wyprawił im wesela
i skończona bajka.
No faktycznie, długa. Nie ma co.
Była sobie baba jaga,
miała chatkę z masła.
Aaa, to baba jaga miała domek z masła. Znaczy chatkę.
A w tej chatce same dziwy,
pssst, iskierka zgasła.
O, to znałam.
Z popielnika na Wojtusia
iskiereczka mruga.
Chodź opowiem ci bajeczkę,
bajka będzie długa.
Ooo, taka powtórka. Spoko.
Już ci Wojtuś nie uwierzy
Yyy jeszcze jedna zwrotka?!
Iskiereczko mała.
Chwilę błyśniesz, potem zgaśniesz
Ot, i bajka cała.
Bardzo ładna, prosta. Do ulubionych.
Był sobie król
Ballada. Historia. Miłość i okrutny los. Śledzę uważnie losy bohaterów i wzruszam się na końcu, nie wiedząc do końca, czy to na pewno hepiend.
Już gwiazdy lśnią. Już dzieci śpią…
Najtrudniejszy wers do zapamiętania.
Sen zmorzył twą laleczkę.
Więc główkę złóż,
i oczka zmruż,
opowiem ci bajeczkę.
Aha, takie intro.
Był sobie król, był sobie paź…
O o o! Znam to, znam to!
I była też królewna.
Żyli wśród róż, nie znali burz,
rzecz najzupełniej pewna.
Yyy, dobra, jednak nie znam.
Kochał ją król, kochał ją paź.
Kochali ją we dwoje.
I ona też kochała ich,
Kochali się we troje.
Uch, no grubo!
Lecz straszny los, okrutna śmierć
w udziale im przypadła.
Króla zjadł pies, pazia zjadł kot.
Ale jak to? To jest kołysanka? Koszmarów się można nabawić. Smutno mi.
Królewnę myszka zjadła.
I jeszcze to…
Lecz żeby ci nie było żal,
dziecino ukochana…
Właśnie, że jest mi żal!
Z cukru był król, z piernika paź…
Aaahaaa, ojaaa. O jak to dobrze. Jakie to słodkie.
Królewna z marcepana.
Czy myszki jedzą marcepan?
Kołysanka dla okruszka
Kombinuję, jak przerobić ją na wersję dziewczyńską bardziej. Skradła moje serce. I moją laktację.
Królu mój,
ty śpij, ty śpij, a ja…
Ee, to jakaś kołysanka dla chłopaków.
Królu mój,
nie będę dzisiaj spał.
Eee, spoko, ja nie mam z tym problemów.
Kiedyś tam będziesz miał dorosłą duszę.
O fuck. Aaaaaaaaaa! [ryk] No punkt w moje struny, obawy i uczucia. Jak to dorosłą?!
Kiedyś tam. Kiedyś tam.
Ale dziś jesteś mały jak okruszek.
Aaaaaaaaa [cd.]
Który los rzucił nam.
Chlip chlip.
Królu mój,
ty śpij, ty śpij, a ja…
Królu mój,
nie będę dzisiaj spał.
Kiedyś tam będziesz spodnie miał na szelkach.
Aaaaaa! Znowu no. Że niby urośnie?
Kiedyś tam. Kiedyś tam.
Ale dziś jesteś mały jak muszelka,
którą los rzucił nam.
Aaaaa, no już skończcie.
Za 2 dni jestem totalnie zalana mlekiem.
PS Tak, ja wiem, że dzieci wychowuje się dla świata, nie dla siebie. Ale pożałować sobie mogę, nie?
38 komentarzy
Mój smyk jak narazie usypia albo przy cycu albo wtulony w kocyk, bujany jeszcze nie był do spania bo nie było takiej potrzeby, za co dziękuję Bogu bo co ja się pierwszego nabujałam to tylko on wie. Mam nadzieję że tak zostanie
Ale halo, jednak przy trójce to – jak dla mnie – jest się już w innym wymiarze 😉 I tak dobrze, że chłopaki dają mu spokojnie zasnąć przy cycu. Oby nie wpadli w zazdrość!
Bardzo lubię te kołysanki. Używałam z córką chyba do 3 lat 🙂 A teraz Młody słucha przy kąpieli i na pierwsze dźwięki już m się buzia śmieje 🙂
Przy kąpieli to my byśmy wysłuchali góra jedną. Czy to u nas tylko tak krótko trwa kąpiel? Natalia ją lubi, ale nie przedłużamy… a może warto?
Mnie na cały "proces" kąpielowy (rozbieranie, kąpiel, smarowanie, ubieranie itd.) "schodzą" 3-4 kołysanki. Młody lubi, więc dlaczego nie?
U mnie sama kapiel trwa 3- 4 minuty tak na oki. Potem masaze i smarowanie olejkiem. Nie ma co wysuszac ich skory.
No w wodzie Młody siedzi podobnie.
Cudowna ta ostatnio kolysanka! Jestem jeszcze wrazliwa po ciazy i ulalam wiele lez sluchajac. Moj Marco urodzil sie 5 maja wiec sledze Was na biezaco. Jak ladnie spi twoje baby w nocy, moje od tygodnia rytm karmieniowy co 3 godziny, a wczesniej bylo tak pieknie. Pozdrawiam.
No nie zapeszajmy, nie zapeszajmy 😉
Zresztą nie dam sobie głowy uciąć, ile razy i na jak długo się ona budzi, bo zawsze jest przy mnie i mogę nawet nieświadomie wsadzić jej co trzeba do paszczy 🙂
A dziś sama sobie wzięła w rączki pierś 😀
No ja tylko nad ranem z nim zasypiam, tak to spi w kolysce obok wiec mam go ppd kontrola. Dwie ostatnio noce juz lepiej, co 5-4-3 godziny karmienia. Moze to po szczepionce te pogorszenie. A tak w ogole to ja wszystkie godziny zapisuje jak maniaczka. Pozdrawiam
Zawsze mnie zastanawiało: co się z tymi zapiskami robi? Do czego się przydają?
Ja nie mam takiego zacięcia i potrzeby też nie czuję. Ale przez to nie odpowiem z przekonaniem na pytanie, co ile ona je. Zawsze tak mniej więcej 😉 Je, kiedy potrzeba i już.
Hahaha! Jakbym czytała o nas 😀 łącznie z dźwiękami, które wybudzają i tych, które nie wybudzają 😀
No i mysli (i wybuchy szlochu) towarzyszące w/w kołysankom – jak to się drzewiej mawiało IDENTYKO 😉
Wszystko jestem w stanie wyeliminować (jak się postaram, bo ja to raczej z tych, co wlezą we wszystko, co wywoła hałas). Ale tego strzykania kośćmi nie mogę zaprzestać, grrr. Więc czasami jest w tył zwrot i od nowa 😉
Te kolysanki sa dla mnie przygnebiajace 🙁 My sluchamy normalnej muzy i maly sie wycisza np przy Somebody that I used to know Na sCzescie maly od poczatku zasypia sam w lozeczku, bez noszenia, smoka 🙂 A czytam mu przy karmieniu
Wiesz, baśnie Andersena też są przygnębiające. A baśnie braci Grimm są okrutne. 😉
Super, że sam zasypia, bez stresu. :)))
haha, ej też mam problem z trzaskającymi kośćmi. Kiedyś mały miał drzemkę na kanapie a ja odpaliłam Chodakowską aby poćwiczyć to tak mi zaczęło chrupać jak w starym traktorze, po 3 minutach mały już rozbudzony. Trzeba się jakoś naoliwić 🙂
😀
A Ty już z Chodakowską? Ja nie mam doświadczenia z ćwiczeniem przed monitorem. A co polecasz, zwłaszcza po cc?
ja zaczęełam od jakiś cwiczen na internecie trochę łagodniejszych a i tak pierwszym razem wytrwałam tylko rozgrzewkę 😀 Teraz zaatakowałam skalpel.
Przyznam, że nie wiem czy jest to bezpieczny zestaw ćwiczeń ale ja się bardzo szybko zregenerowałam i po tygodniu od cięcia to nie czułam, że cięcie było.
Ja tez chodakowska robilam jakos po 3 tygodniach po cesarke omijajac miesnie brzuchu, bo te musza sie pierw zlaczyc, bo inaczej zostanie podwojny brzuszek, tak czytalam.
No jeszcze podwójnego brzucha mi brakuje. Dziękuję, wystarczy jeden. Mam co z nim robić. Nic no, trzeba się ogarnąć…
Ja nie mogę dziecku śpiewać kołysanek, bo tak się wzruszam, że mi się głos łamie:)
Ja też się wzruszam i załamuję głos. Albo… makabrycznie ziewam. A jak nic z powyższych – to tylko fałszuję.
Dlatego podkład muzyczny jest nieoceniony.
A mojemu kołysanki- utulanki nie podpasowały;) Podziałało tylko smerfne hity- "serce pik pik pik" 🙂 Ale tylko przez pierwsze dwa tygodnie, po dwóch tygodniach zamiast się przytulać i zasypiać jak tylko to usłyszał zaczął uciekać;)
Jak był mały to też usypiałam go na rękach albo przy cycu. Na początku się zastanawiałam, czy to dobrze, al później stwierdziłam, że skoro mi to pasuje, jemu to pasuje… te chwile bliskości już nie wrócą. A martwić się będę jak będzie miał pięć lat i będzie chciał zasypiać na rękach;) Odzwyczaił się sam, po prostu on chce być tak samodzielny i niezalleżny, że nikt jego usypiać nie będzie:P z rąk się wyrywa, a po odstawieniu od cyca zastąpił sobie to po prostu przytulaniem;)
Ooo! Właśnie taki scenariusz by mi się marzył. Wszystko naturalnie, bez spinania 🙂
Uciekanie na dźwięk smerfnych hitów mnie rozwaliło 😀 Ale ja po dwóch tygodniach chyba też zaczęłabym uciekać. 😀 [zobaczymy, hehehe]
U nas było bez kołysanek i staraliśmy się ograniczać spanie na rękach i na brzuchu. Przy piersi usypiała do roku na niemal każde spanie, po roku zaczęliśmy akcję i poszło szybciutko i sprawnie. Ale? Zawsze jak zasypiała przy piersi, starałam się, żeby nie miała na mnie nóg, czy nie wtulała się za mocno, żebym mogła wyjść…
Mnie się w większości razów udaje wykaraskać z tego zaplątania bez szwanku dla snu. Ewentualnie sama zasypiam 😉
🙂 wiesz, bardziej o to dzienne zasypianie mi chodzi, szczególnie później, kiedy drzemka trwa czasem nawet 3 godzinki i można coś wtedy zrobić 😀
za to teraz Mała śpi w naszym łóżku a my na kanapie i przesypia noce, z czego jestem bardzo dumna 😀
Haha, mnie też o dzienne zasypianie chodziło. Zdarza się, że zasnę razem z Natalką 😉
Usypianie na noc odbywa się na siedząco, żeby łatwiej mi było ją bezszemrowo odstawić do łóżeczka.
Za to później buszuję do 3 w nocy… do pierwszego karmienia. Trochę poprzestawiało mi się. Już nie jestem skowronkiem, tylko sową.
oho! No to rzeczywiście 😀 najgorsze, że dzieciom też się przestawia 😉 i to zazwyczaj w tą inną stronę, niż byśmy chciały 😀
Hehe, nieee! Teraz jest super 😀
No, ja cały tekst "Na Wojtusia z popielnika" (tak, u mnie na odwrót się śpiewało) i "Był sobie król, był sobie paź" znam i pamiętałam 🙂 plus anegdota:
– Babciu, a co to jest marcepan…?
– Takie zmielone migdały i…
-… a co to są migdały?
– Królewna była z banana, źle usłyszałaś ;D
No ja też nagminnie śpiewam "na Wojtusia z popielnika".
Twoja babcia jest debeściara. Rozłożyła mnie anegdotka 😀
Z tym debeściarstwem różnie bywało (bo już śp.), ale mam dużo fajnych wspomnień – mieszkałam z babcią, dziadkiem i mamą do 19 r.ż.
Też przerabiałam kołysankii najlepiej wspominałam tą którą śpiewała mi babcia: "Idzie Księżyc ciemną nocą ma w fartuszku pełno gwiazd, gwiazdki świecą i migoczą, aż wyjrzały ptaszki z gniazd(…)" 🙂
Tak, tak. Ta też jest. I te niesforne ptaszki, które chciały się pobawić gwiazdkami. A przecież gwiazdki nie są do zabawy, toż by Nocka była zła 😉
A ja trochę zmieniam tekst i śpiewam "Na Zosieńkę z popielnika", niech ma, że to specjalnie dla niej 😉 Tą o paziu i królu wydawało mi się, że nie znam, ale posłuchałam i jednak znam, nie wiem skąd, od wczoraj też ją śpiewam 🙂 Poza tym śpiewam "Ach śpij, kochanie" i piosenki, których nie słyszałam od wielu lat, a które jakoś tak same się nasunęły do śpiewania, bo moja mama śpiewała je nam, kiedy byliśmy mali – "A wszystko te czarne oczy" i "Gdzie jesteś Mały Książe, gdzie". Ale one raczej Zosi nie usypiają, zawsze się przy nich cieszy 🙂
Wieczorem usypiam Zośkę na leżąco przy piersi na naszym łóżku, bo tam śpimy razem całą noc. I nie ma problemu – my z Mężem jeszcze siedzimy (w tym samym pokoju, bo mamy jeden), raczej nie zdarza nam się jej obudzić. Z drzemkami trochę gorzej… Na spacerach jest w porządku. W wózku czasem potrzebuje smoczka do zaśnięcia, w chuście nigdy. Za to w domu najczęściej usypia przy piersi i nie umiem jej później odłożyć, bo od razu się budzi 🙁 Także karmię na leżąco i potem się odsuwam, albo zdarza mi się siedzieć z nią na rękach. Musimy nad tym popracować,
Ja się w dzień nauczyłam odkładać ją na brzuch. Skuteczność to jakieś 80% (za skuteczne uznaję odłożenie i przespanie minimum pół godziny). Najważniejsze, żeby główka się nie majtnęła, bo to ją wybudza.