Upał chwilowo zelżał, to i więcej nas było na dworze. Zawędrowałyśmy sobie do parku na sąsiednim osiedlu (tym, gdzie urodziła się Natalka). Zawędrowałyśmy za ten park — w pola i dróżki. A potem biegiem wracałyśmy, bo to był full spontan i nie wzięłam ze sobą nic oprócz chusty i aparatu. Nie zdążyłyśmy. Trzeba było karmić w plenerze, przy drodze, pod czyimś płotem. Spoko, nie mam z tym problemu. Ani z brudnymi od ziemi kolanami. Ale jak zamotać dziecko, gdy nie ma go jak i gdzie na sekundę odłożyć?! Ha, przydał się ledwie przećwiczony na warsztatach kangurek, który można zaplątać od razu z dzieckiem na sobie.
Byłyśmy też na szczepieniu, znów autobusami i tramwajami. Przygoda na sto dwa. Natalia rozglądała się dokoła, czarując pasażerów swoimi oczkami. Sama wizyta u lekarza zepsuła mi nieco humor, ale otrząsam się i dalej swoje czynię. Do tematu wrócę.
Natalia
Przywitała pierwszy dzień czwartego miesiąca życia dwoma przewrotami z brzucha na plecy. Jak dla mnie — były one jeszcze całkiem przypadkowe. Aczkolwiek ostatnio ewidentnie coś się święci i widać, że Młoda kombinuje.
Rozkwita nam także odruch chwytny. Coraz więcej rzeczy trafia do rączek Natalii, coraz bardziej świadomie. Nawet moje krótkie (ale już wkurzające) włosy. Ja jej tu sadzę pierdzioszki w brzuchala, a Natka hyc za włosy. I nie puści!
Pozostając przy włosach… Patrząc pod słońce i z dobrego kąta, można dopatrzyć się ni mniej, ni więcej, że córka nasza po babci łódzkiej być może dorobi się czupryny w kolorze rudym. Urodziła się z czarnymi włosami, przeszła przez fazę kasztanowych i proces rozjaśniania trwa. Zobaczymy. Sąsiadka w każdym razie jest zachwycona i zazdrosna i czeka, aż udzielimy jej i mężowi lekcji „jak się robi rude dzieci”.
W przedpokoju vel korytarzu (bo tu się chyba tak to nazywa) mamy wielkie lustro (w sensie drzwi od szafy). Natalia zna je dobrze, codziennie przechodzimy tam kilkanaście razy. Czasem się zatrzymujemy i gadamy do siebie. W tym tygodniu Natka uśmiechnęła się do mojego odbicia w lustrze. A potem odwróciła się do mnie-prawdziwej. Wow.
Ja
U mnie także temat włosowy. Zgodnie z harmonogramem i punktualnie po trzech miesiącach od porodu ujrzałam w wannie swoje wypadłe włosy. Już zdążyłam pomyśleć, że to mit to wypadające po ciąży owłosienie. Pewnie narażę się niejednej mamie, która to czyta i boryka się z problemem, ale ja pomyślałam: „no, nareszcie”. Już miałam tyle tego na głowie, że dość. Zawsze miałam gęste włosy, a teraz to już przesada. Zobaczymy, na jakim etapie się proces zatrzyma.
W następnym tygodniu planujemy dużo się opalać, wytwarzać witaminę D, kąpać się i oczywiście wylegiwać. Oby jak najwięcej w plenerze.
Z brzucha na plecy?! Tak szybko?! Oł łał! Mill też się udało parę razy z naciskiem na udało się, ale nie wiem czy coś się święci… Ale tłumaczę sobie to tym że ona ma ciężką pupkę, hue hue… Bardzo mi się wasz update podoba (poza lekarzem, ale już widziałam Wasz żal u mnie i czekam na więcej!), a zwłaszcza motyw rudej Natalki. Też miałam moment że myślałam że Mill rodzieje, ale jej przeszlo, więc zostaje ewidentną blondyną i to platynową póki co (choć w zasadzie łysą platynową blondyną, póki co 🙂 Buzia dziewczyny!
Spokojnie, spokojnie. U nas też jest nacisk na UDAŁO SIĘ 😉 jak się zaczyna zastanawiać, to się zawiesza i nie wie, jak to ogarnąć 😉
Motyw rudości obserwujemy, hehe, jak widzę, wszyscy przez to przechodzą i albo zostanie, albo będzie po swojemu.
A łysa platynowa blondyna rządzi 😀
Widzę, że nasze dziewczyny mają podobne zainteresowania 🙂 obroty, lustro, chwytanie… a nawet rudzienie! 😉 A propos włosów to mi też zaczęły wypadać po 3 miesiącach, ale specjalnie się tym nie przejmują, bo znam mechanizm. Tzn. na zasłużony odpoczynek odchodzą te włosy, które miały wypaść w ciąży, a utrzymały się przy życiu przez hormony. A przynajmniej teraz tak gadam, może niedługo zacznę się martwić, jak zobaczę zakola… 😉
Bo nasze dziewczyny od początku szły podobnie. Twoja Lenka to nawet zrezygnowała z bycia Antosiem 😛
No i niewątpliwie Twoja Lenka jest prekursorką, a ja dzięki temu wiem, czego się za chwilę spodziewać 😀
Magda to 450 w 4 tygi przy tej temperaturze w dodatku to jest norma. Hanka ostatnio 200 g w 3 tyg. i pediatra w ogóle się nie czepiała. Dzieci na piersi rosną skokowo ponoć. A pokarm w upały dostosowuje swoją funkcję do potrzeb dziecka. Czyli nawadnia.
Ja to wiem niby i sobie powtarzam, ale kurde brakuje mi asertywności. Bo argumenty "a WHO zaleca, że…" nie są brane pod uwagę. Aczkolwiek dzięki za podzielenie się Waszymi przyrostami, upewniam się, że kumam bazę i dziecka nie krzywdzę swoimi widzimisiami. :)))
Ja się w ogóle nie słucham pediatrów bo są niedouczeni i beznadziejni. I choć mam stres o wagę bo mała brzydko i płytko ssie, to na pewno wiem, że od marchewki nie utyje.
Ja kiedyś stałam przy lustrze z małym a ten śmiał się sam do swojego odbicia, w stopniu narastającym bo im bardziej się śmiał to mały klusek w lustrze też się śmiał więc on reagował jeszcze bardziej. Nie wiem czy składnie to napisałam ale po całym dniu noszenia płaczącego Grzesia powoli mi czacha paruje 😉
Śmianie się do siebie miało być na tydzień 15 😀 Kurczę myślałam, że to zajmuje dużo czasu – obadanie faktu istnienia lustra 😉
Lustro też u nas na topie 🙂
I włosy też mi zaczęły lecieć równiutko 3 miesiąc po. Z tym, że ja się nie ucieszyłam 😉
Ha, taka instrukcja robienia rudzielca może być ciekawa 😀
Co do włosów, u mnie zaczęło się jakiś miesiąc temu… Mam dość! Moje włosy są WSZĘDZIE! Na poduszce, na podłodze, w talerzu, w buzi dziecka… Agrrr