Jakiś czas temu dowiedziałam się o wózkowni. Tak się pięknie złożyło, że gdy zebrałam swoje mentalne siły na wyjścia w nieznane z Natalką, to Tomek miał wolny czwartek, a w kinie puszczali Magię w blasku księżyca Woody’ego Allena.
Co to jest wózkownia? To cotygodniowy seans w kinie Nowe Horyzonty we Wrocławiu. Seans dla rodziców z dziećmi. Wygląda to tak:
- Bilet kosztuje 12 zł. Wow, mniej niż połowę „tak normalnie”. Dzieci oczywiście nie płacą.
- Jeśli ktoś z wózkiem, to zostawia go sobie na sali, pod ekranem, z zachowaniem przejść ewakuacyjnych.
- Dalej pod ekranem jest miejsce zabaw dla starszych dzieci. Są stoliki, kredki i kartki. Namiot i tunel.
- Pod ścianą stoi zadbany przewijak.
- Światła nie gasną do końca.
- Dźwięk jest lekko przyciszony.
- Nikt nie ma pretensji o płacz ani głośne śmiechy. Można chodzić po sali, wracać na krzesełka. Wszyscy starają się przeszkadzać innym jak najmniej.
- Repertuar zdecydowanie dorosły, a nawet z tych ambitnych (w końcu kino Gutka).
- Po seansie kawa i herbata i wspólne rozmowy.
- Co jakiś czas różne warsztaty dla rodziców.
Dygresja dla wtajemniczonych
Mnie naszły wspomnienia. W kinie tym, które jeszcze wtedy było Heliosem, spędziłam pamiętny (lub niepamiętny) wieczór z Karolajną jakieś 9 lat temu. I tak się wtedy sprawy potoczyły, że byłam pewna, że moja noga więcej tam nie postanie. Co prawda właściciel się zmienił, ale moja córka na pohybel miejscu spokojnie sobie zrobiła podczas seansu kupę i nikt o to pretensji nie miał.
A Magia w blasku księżyca jest świetna, lekka i pogodna. Do zobaczenia — bo na filmowe recenzje się nie porywam. Ja tam Allena lubię. A tu jeszcze był Colin Firth, który już coraz mniej (a tu prawie w ogóle) nie jest Markiem Darcy w sweterku z reniferem.
Ostatnio się natknęłam na tę wózkomanie w jakimś magazynie dla mam i pomysł jest świetny! Ale nawet nie sądziłam, że cena jest aż tak niska! Bardzo dobrze, że organizują tego typu rzeczy. W normalnych warunkach ludzie by zatłukli jakby się dziecko wzięło na seans i by płakało.
A na ten film też miałam zamiar się wybrać, bo lubię tych aktorów i film wydaje się taki przyjemny 🙂
To już niebawem też może będziesz przychodzić na wózkownię :))
Ojej, zazdroszczę, u nas w okolicy nie ma tak fajnych miejsc, a to wydaje się naprawdę świetne 🙂
Super pomysl. Pozazdroscic tylko. Pozdrawiam
Ależ fajnie! Multikino też ma Multibabykino działające podobnie…. Super sprawa! Marzy mi się, zwłaszcza że dla Colina Firtha porzuciłabym TM bez wahania (#celebrityfetish #nietylkomarkdarcy #lovecolinfirth #zazdrość).
Ojacie, ależ deklaracja! Też miałam kilku takich, dla których bez wahania. Od Rafaela Nadala, przez Nicolasa Cage'a, po Richarda Deana Andersona (podstawówka, rozumiemy się? :D)
Twoje hasztagi mnie powaliły na cały dzień <3
My sobie w domu takie seanse robiliśmy do niedawna 🙂 W Wawie też jest coś podobnego – Mama idzie do kina… Ale nie mam odwagi spróbować 😉
W domu to wiadomka. Ja szukałam sposobu na wyjście w końcu do ludzi.
A dlaczego nie masz odwagi? W sensie a) jesteś nieśmiała czy b) tam są zarazki? 🙂
Ha, ha, nie ja po prostu stresowałabym się, że przeszkadzam innym… Taka schiza 😉 No my w domu na projektorze, więc jak w kinie. A wyjścia uskuteczniamy – do kawiarni, do parku, w gości, etc. Ale dla mnie kino jest trochę jak biblioteka… 😉
Jaka cudowna inicjatywa! Aż się rozejrzę za podobną w Wawie, bo widzę że Lejla o tym napisała:D
Polecam, tylko trzeba wziąć poprawkę, że może kilka szczegółów filmu umknąć 😉