Kiedy po raz pierwszy przystawiłam Natalię do piersi w szpitalu, byłam odrętwiała mniej więcej do poziomu biustu. Do tego nie wolno mi było unosić głowy (o czym notorycznie zapominałam) i ogólnie nie byłam w stanie wykonać za wiele ruchów czymkolwiek. I nie mogłam dobrze skontrolować tego, jak się Mała do mnie dossała. A dossała się źle, o czym boleśnie się przekonywałam przez następny tydzień. Ponadto zrobiła mi malinkę na piersi (nie trafiła) i tak wyciamkała sutek, że gdy go zobaczyłam, zakrzyknęłam zdziwiona:
— O! Zrobiła mi taki kształt, jaki mają smoczki, te niby anatomiczne.
— To raczej smoczki mają taki kształt, jak to — odrzekł nieco przytomniejszy i sprawniejszy na ciele i umyśle Tomek.
![]() |
Słowo daję, że tak to wyglądało. |
No bo racja. To przecież producenci smoczków prześcigają się w wymyślaniu kształtów tych silikonowych lub gumowych zatykaczy, udowadniając, jak bardzo one są blisko natury.
Dobre sobie. Powiadam, że powyższy kształt w moim i Natki wypadku uznać należy nie za anatomiczny, a patologiczny. To było złe, płytkie, szczypiące i opłakane w skutkach uchwycenie mojej brodawki.
Czy istnieje smoczek anatomiczny?
- Po pierwsze, rodzajów smoczków mamy od groma i nie wiemy, który wybrać.
- Po drugie, nie sposób wypróbować wszystkie. No chyba że ktoś się lubuje w tym, aby koniecznie znaleźć ten jeden jedyny.
- Po trzecie, i tak żaden z nich piersi nie zastąpi w każdym z aspektów zaspokajania się piersią.
Czy Calma jest anatomiczna?
Czy smoczek jest konieczny?
Tyle ja mama.
Czy smoczek szkodzi?
Ja logopeda mówię tak: rozsądnie używane smoczki nie szkodzą. Na później zostawiam doniesienia o tym, że zmniejszają ryzyko SIDS (zespołu nagłej śmierci łóżeczkowej), bo wychodzę z założenia, że wyniki badań korelują z tym, kto je zlecił. A nie wiem, kto zlecił.
Gdzie się kończy rozsądek? Według mnie:
- Gdy dziecko używa smoczka podczas całego okresu snu (a nie tylko do zasypiania). To jest kilkanaście godzin na dobę działania ogromnych sił w jamie ustnej. Język jest naszym najsilniejszym mięśniem władnym zmieniać kształt kości podniebienia, zgryzu etc. Odruch ssania jest niesamowicie silnym podciśnieniem wewnątrz buzi. Te dwie siły razem + czas mogą przynieść opłakane skutki.
- Gdy dziecko używa smoczka powyżej 6. miesiąca życia. Odruch ssania zanika około 3. miesiąca życia. Od 6. miesiąca jest już czynnością zupełnie kontrolowaną, a nie odruchową. Nie trzeba smoczkiem zaspokajać odruchu ssania (bo go nie ma). Zdarza się, że w tym czasie nawet bezsmoczkowe do tej pory dzieci, zaczynają szukać zamienników piersi lub smoczka. Bywa, że zaczynają ssać kciuk. Okres ten — bacznie obserwując — przeczekałabym ze smoczkiem w ręku i podawała go, gdy zajdzie taka potrzeba, ale nie na wszelki wypadek.
- Gdy dziecko jest pogodne, zajęte zabawą, a w buzi ma smoczek. Tu oprócz stwierdzeń o zaburzeniach komunikacji nasuwa mi się jedno dosadne: „po cholerę?”. Widziałam dzieci nawet 3-letnie, roześmiane, rozbiegane, rozhasane, bawiące się w piaskownicy, rzucające piłkę, gadające (sic!) — zatkane smokiem. Czy to trzeba być logopedą, żeby podejrzewać, że coś jest nie halo?
Podsumowanie
Smoczek nie jest podstawowym elementem wyprawki. Powinien być podawany ze świadomością konsekwencji i tylko w razie rzeczywistych potrzeb — a nie na wszelki wypadek.
Nie ma smoczków idealnych. Nie ma smoczków anatomicznych. Można kupić wszystkie i nie znaleźć żadnego pasującego. Można wtedy zadać sobie pytanie, po co na siłę go pchać.
Należy obserwować dziecko i weryfikować na bieżąco faktyczną potrzebę podawania mu smoczka. Nie uszczęśliwiać na siłę. Chyba że ktoś ma ochotę zmierzyć się z odsmoczkowaniem kilkulatka, wędrówkami po ortodontach.— śmiało.
Na koniec anegdota z moją mamą w roli głównej (obiecałam).
Andegdota
Aha. Jakoś odwidziało mi się po urodzeniu Natki i bardzo nie podobają mi się zdjęcia dzieci w smoczkach. Żaden to dla mnie gadżet, żadna ozdoba. Wolę oglądać prawdziwe buziaki.
Aha 2. Mimo że smok uratował nam niejedną podróż samochodem, to nie uważam Natalki za dziecko smoczkowe. Na każde kwęknięcie ma mnie. No chyba że nie sięgam.
Zdjęcie smoka pochodzi stąd: http://markas.koszalin.pl/sklep/smoczki-do-ssania/839-suavinex-smoczek-silikonowy-anatomiczny-6-w-kolorowe-wzoeki.html
Zośka niestety od początku na butli przez co i smoczek stał się pewnym stałym elementem naszego wyposażenia. Niemniej jednak staram się z tym pilnować i jeśli sama nie wypluwa po zaśnięciu to sama jej go wyjmuję, a w ciągu dnia podaję go jej tylko kiedy inne metody uspokajania nie działają, a tak się niestety czasem zdarza. Jednak kiedy kryzys zostaje opanowany smok ląduje w opakowaniu.
Moim zdaniem nie ma co demonizować smoczków jako takich, zwłaszcza w przypadku karmienia mm. Co do laktacji i kp się nie wypowiadam, bo się nie znam:)
Tak czy inaczej, tak jak wszędzie, podstawa to zdrowy rozsądek:)
Się mogę pod tym tylko podpisać 🙂
Nie demonizuję smoczków podawanych w razie potrzeby (wiem przecież, że są takie chwile grrr). Demonizuję bezrefleksyjne zatykanie na wszelki wypadek. Przeciągane bez sensu.
Dzieci butelkowe mają takie same potrzeby ssania, wiadomo, że muszą inaczej kombinować 😉 Odruch to odruch. Grunt to nie przegiąć i pozwolić mu się wygasić, a nie przejść w zły nawyk.
U nas w zasadzie historia podobna – Zosia miała być zupełnie bezsmoczkowa, ale że płacze w samochodzie i płakała w wózku głębokim to czasem ten smoczek dostawała. Niestety obie babcie wykorzystywały (w dobrej wierze, oczywiście) smoczek do zachowań, które ja uważam za nadużycia wobec Zosi i na które się nie zgadzam – wciskały jej ten smoczek na siłę, bujając ją na rękach, kiedy płakała i tak aż usnęła. Teściowa na szczęście usłuchała, że ma tak nie robić, moja mama powtarzała, że "tak trzeba, żeby ją uśpić".
Teraz mamy smoczek, ale Zosia traktuje go jak gryzak, bawi się nim, nie ssie go. Prędzej zasypia ssąc czułki od takiego motylka – maskotki. Nigdy nie wkładam jej smoczka do buzi i mówię innym, żeby tego nie robili. Daję jej go do reki, a ona zrobi z nim co chce. Zwykle się bawi albo wyrzuca.
W ogóle nie podobają mi się dzieci ze smoczkiem, nie ma w tym dla mnie nic słodkiego czy uroczego. Dziecko chodzące, bawiące się, cały czas zatkane smoczkiem to chyba największe przegięcie. Bardzo mnie też razi zatykanie dziecka smoczkiem kiedy hałasuje, np. gada, gaworzy, śmieje się głośno, a rodzice chcą, żeby było cicho, np, w kościele. Smoczek ma uspokajać dziecko, a nie uciszać.
Mam jeszcze jedną uwagę do usypiania ze smoczkiem. Jeśli dziecko zaśnie i wypluje to w porządku, ale jeśli śpi ze smoczkiem w buzi to potem zasypiając przy piersi robi to samo. Zosia miała taki krótki etap, kiedy babcie ją tak usypiały i spała cały czas ze smoczkiem w buzi. Później ja w domu usypiałam ją przy piersi i też chciała spać tylko z piersią w buzi. Oduczyła się tego jak przestała być usypiana ze smoczkiem. Dziś pierwszy raz od dawna została z babcią. Jak wróciłam to spała, więc pytam jak ją usypiali, czy ze smoczkiem. Nie, nie chciała. Uff… mam nadzieję, że niedługo będę mogła go wyrzucić 🙂
U nas też były zapędy na "o smoczek zaczął działać, to podawajmy go od dziś zawsze" 😉 Ale mnie zawsze było tak przykro, że to nie ja jestem ciumkana, że nie przeszło 😀
Natka też ma maskotkę-owada (ja mówię "mucha"), z której nogami w ręce lub buzi zasypia.
Mill dostała smoczek od położnej w czwartej dobie życia, bo cykl jedzenia i ulewania z przejedzenia był nie do końca fajny, ani dla mnie ani dla niej. Kiedy skończyła 3 miesiące smoczek wypluła i od tej pory ślad po nim zaginął:)))) aaaaale…. Jak ona mi nie chce jeść z butelki to już jest problem. Umówmy się, po 6,5 miesiącach z nią prawie non-stop naprawdę muszę żaden gdzieś wyjść bez niej. Jakieś pomysły???? Ps. Historia o osłonce :DDD hahhahahah!!!!
To zależy na jak długo te wyjścia. Ja robiłam (tzn. nadal robię, bo Zosia wciąż często pije z piersi) sobie "wychodne" pomiędzy karmieniami, u nas to dawało ok. 3 godzin.
Skoro ma więcej niż 6 miesięcy to ewentualnie można spróbować też nakarmić ją czymś innym niż mlekiem. U nas wciąż żadne stałe pokarmy nie są traktowane przez Zosię jako pełny posiłek, ale to chyba zależy od dziecka. Mam koleżankę, która po 6 miesiącu zaczęła podawać córeczce zupkę w porze obiadu i ona od początku zjadała ją chętnie, nie potrzebowała popijać mlekiem i nie była głodna do następnego karmienia.
Oczywiście to takie tylko luźne rady 🙂
Ja bym poradziła jeszcze spróbować włożyć do butelki taki najzwyczajniejszy smoczek. Moje dzieci tylko z takiego chciały pić. Chyba można już też próbować dawać pić z kubeczka (Logomatko?) Przynajmniej moje dziecię bardzo szybko piło kaszkę z miseczki jak z kubeczka, bo łyżeczką nie lubił jeść. A w ostateczności zostaje strzykawka :)))
Dziewczyny dobrze radzą. Nie wiem, jak u Was z rozszerzaniem diety. Podejrzewam, że na razie Milly nie zastępuje jeszcze mleka stałym pokarmem? Ale może niedługo.
A tak – to można szukać innego smoczka do butli. Właśnie dlatego uważam, że nie ma czegoś takiego jak "anatomiczny". Każdemu dziecku przypasuje inny. Albo nawet żaden. Nie wiem, nie używałam, słyszałam tylko, że Lovi "aktywne ssanie" jest spoko. Ale też bez sensu w koszty się pakować. Może spróbuj faktycznie ze zwykłym.
Albo – cenna uwaga Żony – olej butle, idź na całość. Kubeczek Medeli świetnie nadaje się do nauki picia. Kosztuje 5 zł w Smyku. Potrzeba co prawda cierpliwości, żeby półroczniaczkę nauczyć pić z kubeczka, ale chyba do ogarnięcia.
Tu akurat Lovi – kubek do pojenia. Ale z mlekiem 😉
http://lovi.pl/pl/produkty/20/Kubeczek+do+pojenia >> jest film instruktażowy.
Ja używałam tego smoczka Lovi:) Albo raczej nie używałam, bo moje dzieci go nie zechciały:/ Ostatnio nawet przy Adasiu od zmysłów odchodziłam, że po powrocie do domu ze szpitala nie chce jeść, karmiłam go strzykawką ile się dało i już byłam przygotowana na powrót do szpitala z infekcją, a o co mu chodziło? O smoczek… W rozpaczy wzięłam najzwyklejszy smoczek z rossmana i pociągnął od razu… Z Antkiem było tak samo, ale tu zmyliło mnie to, że Adaś jeden dzień pił z tego Lovi i radził sobie doskonale, przypuszczam, że jednak na dłuższą metę był za ciężki na siły wcześniaka.
Dla mnie te anatomiczne smoczki to jeden wielki biznes:))) Bo z własnego doświadczenia wiem, że jak dziecko zechce to nauczy się ssać pierś nawet po długim dokarmianiu butlą ze zwykłym smoczkiem, a jak nie zechce, to nawet najbardziej wyszukane smoczki niezaburzające odruchu ssania nic nie zdziałają…
U nas jest chyba całkiem nieźle ze smoczkiem. Tzn. używamy, ale stosunkowo rzadko. Zwykle do zasypiania (gdy Lenka zasypia, sama go wypluwa) czy do uspokojenia, gdy nic innego nie skutkuje. Ale widzę, że lubi go coraz mniej.
Bo w sumie tak to powinno być, że się przestają lubić – dzieć ze smokiem. Powiedz Lence, że ciocia (logociocia :D) wirtualnie zerka 😉
Moje dzieci ogólnie niesmoczkowe, chociaż przy obojgu używałam chwilami ze względu na etap przejadania się i ulewania. Ale Antkowi musiałam go wręcz trzymać przy buzi (ponoć ma wysokie podniebienie i dlatego mu wypadał, wg logopedy w OWI), Adaś po jakimś czasie zaciągnie, ale też wypluwa. No ale jakoś ten czas trzeba przetrwać, nie mogę go cały czas przy piersi trzymać, bo mi potem wszystko zwraca co też dla niego nie jest przyjemne :/
A powiedz mi jak te odruchy wyglądają u wcześniaków? Pewnie zanikają wg wieku skorygowanego, nie?
Teoretycznie powinny wg skorygowanego. A w praktyce nikt tego nie przewidzi. Z rozwojem jest tak samo. :/
"silikonowych lub gumowych zatykaczy" <3
Samochód rozumiem, sama stawałam na głowie (choć udało się bez smoka), ale zwłaszcza mamy, które same prowadzą rozumiem.
A widoku zdjęć ze smokiem nie znoszę, a jeszcze bardziej nie mogę patrzeć na 2-latka w spacerówce, zatkanego tym ustrojstwem…brrr
Miałam dwójkę takich podopiecznych… nie mówili nic albo gadali ze smokiem w buzi… brr, brr… Po dwóch godzinach udawało mi się ich od-smoczkować. Po kolejnych 2-3 wracała ich matka i już od progu, w panice wołała: gdzie macie smoki?! Ręce mi opadały.
No toż to nie tylko ręce opadają.
Ale spoko – zapraszam do siebie w przyszłości 😀
Franek też nie zasypia w samochodzie 🙂 Choć nie płacze (i w sumie nie płakał), jednak nie śpi. Wkurza się tylko przy dłuższych trasach.
Schemat smoczkowy wygląda podobnie przy Łucji i Franku. Smoczek do zasypiania i na sytuacje ekstremalne (czyli w przypadku F był to początkowo wózek, czasem dłuższe podróże samochodem). Przydawał się też początkowo od 17.30 przy kolkach 😉 jakieś 3 miesiące. Widzę też, że przy ząbkowaniu F ma większą potrzebę ssania smoka. Może mu to pomaga? łagodzi ból czy swędzenie? A że ząbkuje z wysoką gorączką i bólem, nie zabraniam possać mu więcej.
Łucja miała smoka do 2 rż. (tylko do zasypiania). I zupełnie bez problemu odstawiliśmy (sama wyrzuciła do śmieci).
Nigdy żadnych wad, wizyt u logopedy, piękna wymowa, kompletnie bez problemu.
Zawsze wychodzę z założenia, że wszystko jest dla ludzi, byle z umiarem.
Zdjęcia ze smokiem też mamy. Bo dlaczego by nie?
No tak, ząbkowanie zdecydowanie przed nami 😉 Choć smok (jako smok) już raczej się nie przyda, bo obecnie jest używany tak jak u Angeliki – jako gryzak i zabawka.
Ja to długo z butli jadłam. I mam problem ze zgryzem, w sensie, że pokazowy nie jest 😀
Ja też długo piłam z butli (tak długo, że nie będę się przyznawać 😉 ). Łucja też długo (tylko rano, ale jednak). Niemniej zęby mamy ładne na szczęście 🙂
Prawdę mówiąc nie zauważyłam, że masz "niepokazowy" zgryz 🙂
Masz za to jedno śliczne zdjęcie na fb – zapomniałam Ci napisać. Takie z rowerem.
Nie w sensie, że tylko jedno jest śliczne, a inne nie 😉 ale to mi się baaaardzo podoba 🙂
Pozdr!
Nie zauważyłaś, bo go nie pokazuję 😀
Cśśś ja też się nie przyznaję do butelkowego wieku 😉
Za komplement dziękuję :* poleciałam aż sprawdzić
Mądrze napisane! A do tego po ludzku:) Strasznie się boję, że nigdy nie pozbędziemy się smoka i moja Hanka będzie CHODZIĆ z nim non stop i dlatego wypowiedziałam mu ostatnio wojnę. A natchnął mnie do tego fakt, że o dziwo, dziecko w chuście umie zasnąć bez smoka.
Koniecznie napisz, jak ta wojna wyglądała.
Fakt, chusta u nas była na każdy smutek i myślę, że to też przyczyniło się do bezsmoczkowego (nie licząc samochodu) przetrwania. I zawsze łapało mnie zdziwienie (takie szczere zaskoczenie), jak widziałam zdjęcia zachustowanych dzieci ze smoczkami. Myślałam sobie "to nieźle dają popalić, że dubeltowo trzeba je traktować". 😉
Ja do chusty nigdy nie dawałam Zosi smoczka, bo wychodziłam z założenia, że przecież z zamotaną Zosią nie będę się po niego schylać i zbierać z chodnika jak wypluje – po co sobie życie utrudniać 😉
Dziekuje za ten wpis. Wlasnie sie zastanawiamy z mezem jak sie smoczka pozbyc. Marco uzywa go do zasypiania. Po chwili zasypia, gubi go i po jakiejs godzinie albo dwoch wybudza sie i zasypia od razu po jego odzyskaniu. Niestety robi sie corazón bardziej meczace. Dzisiaj musialam go mu podawac jakies 20 razy;( Dobrze, ze lozeczko mam na wysuniecie reki. Co mi polecacie? Marco ma 5 miesiecy, moze za wczesnie na walke ? Pozdrawiam serdecznie. Moj w aucie nie spi;)
A jak karmisz?
Nie chcę nic forsować na siłę. Może spróbujcie kilka nocy spać razem – jak będzie czuł bliskość, to będzie się czuł bezpiecznie?
Wydaje mi się, że nie ma złotej rady – i wszystkie rady są dobre. Zwłaszcza jeżeli działają 😉
Karmienia tylko i wylacznie piersia. Spac z nim probowalam, ale ani mi ani jemu sie to podoba. On sie wybudza, a ja to juz w ogole z nim nie moge spac. Wczesniej wyciagalam go co chwile i do piersi. Teraz uspokajam slownie i smoczkiem i po chwili zasypia.
Trudno mi radzić, bo doświadczenia w nocnym odsmoczkowaniu nie mam. Być może trzeba będzie to okupić kilkoma bezsennymi nocami? Natkę oprócz piersi usypia głaskanie po główce i nosku (nie zawsze, ale zawsze jakiś trop). Skoro piszesz, że uspokaja się smoczkiem i słownie – to spróbuj słownie i np. głaskanie. Nie wiem – na bieżąco kombinuję.
Mam nadzieję, że szybko się z tym uporacie 🙂
Aha, tak sobie dumam. Ostatnio Natalia też się często budzi w nocy. No tyle, że ja ją wtedy zawsze karmię. Czasami odpływa po chwili, czasami solidnie zje. Widać, taki czas. Pytanie – kto jak go przetrwa 🙂
Tez wlasnie karmilam, ale zauwazylam, ze nie chodzi i jedzenie tylko o ssanie wiec z tym skonczylam, bo mialam noce nieprzespane. Teraz jest o wiele lepiej, ale pojawil sie problem z tym smoczkiem. Cos sie wymysli, zawsze do przodu;) juz 5 miesiecy… Nawet nie wiem kiedy:) pozdrawiam