Dziękuję, że mogę obserwować moją własną córkę w procesie. Jej zmianę, rozwój, dojrzewanie. To wciąż dla mnie niesamowite, że każdego dnia patrzę, jak radzi sobie z problemami, które wczoraj były jeszcze nie do przejścia. Jak jednego dnia irytuje się podczas leżenia na brzuchu, by nazajutrz sięgać w tej pozycji po zabawkę. Jak raz nie umie się przewrócić, a za kilka godzin fika w najlepsze. A potem znowu nie umie, bo rozpracowuje inną umiejętność, którą niebawem obwieści światu.
Uwielbiam patrzeć, jak śmieje się w głos, gdy się wydurniam lub sama uprawiam śmiech na zawołanie na wszystkie możliwe samogłoski. A nawet jak robi podkówkę z buzi, gdy zaczynam jej śpiewać (phi).
Ale nade wszystko uwielbiam obserwować to, o czym do tej pory miałam pojęcie czysto teoretyczne. Rozwój mowy — od samego początku. Co innego nasłuchać się o tym na wykładach, naczytać w książkach i w artykułach. Tam są fakty. W teorii są okresy, etapy i nazewnictwo. Suche informacje, że pierwszy rok to okres melodii, że zaczyna się od głużenia w 2.–4. miesiącu, przechodzi przez gaworzenie w okolicach 6.–8. miesiąca, a potem jest okres wyrazu (2. rok życia), zdania (3. rok życia) i swoistej mowy dziecięcej (4.–7. rok życia). Takie są nazwy. Krótkie etykietki.
Tymczasem to jest magiczne.
W artykułach w sieci rzadko wspominają autorzy o początkowym krzyku. A to przecież jedyna forma komunikacji, jaką umie się odruchowo posługiwać nowy człowiek. Krzyk noworodka jest charakterystyczny i nie da się go pomylić z żadnym innym krzykiem.
Student logopedii, który nie jest rodzicem (bo rodzic wie, jak jest naprawdę), dowiaduje się, że głużenie to głoski tylnojęzykowe i gruchanie. Dowie się, że to zjawisko fizjologiczne i głużą wszystkie dzieci, nawet niesłyszące. Dwa zdania, bo więcej nie potrzeba. Nie dziwię się sobie, że cały czas miałam z tyłu głowy przeświadczenie, że jak już się to biedne niemowlę nauczy głużyć w trzecim życia miesiącu, to ma spokój aż do siódmego, kiedy przychodzi czas na gaworzenie. Choć rozum wyraźnie mówił, że to trwa cały czas, to jakoś miałam taki obraz, że między głużeniem a gaworzeniem dziecko sobie spokojnie milczy.
A to się cuda dzieją.
Zaczęło się u nas stopniowo, łagodnie, w okolicy 6. tygodnia, choć głowy nie dam sobie uciąć (tak łagodnie było, że nie zapamiętałam). Były i są sławne głoski tylnojęzykowe [k, g, h], było i jest gruchanie (gardłowe najsłodsze [rrrrr]). Przechodzimy przez fascynację pluciem, parskaniem, prychaniem i innymi figlami ustami. A to wszystko, by móc wybuchnąć głoską [b] (lub [m], lub [p]). Przechodzimy przez pokrzykiwanie — krzyczące, skrzeczące i śpiewające (o, to prawdziwy okres melodii), które zdaje się testować możliwości płuc, krtani (w tym wiązadeł głosowych) i jamy ustnej z nosową (tu w roli rezonatorów), co już niedługo zaowocuje naśladowaniem intonacji, właściwej dla języka rodziców. To czas pierwszych interakcji i zalążków komunikacji, uczenia się dialogu, słuchania. To obopólna radość ze słyszenia głosu drugiej osoby (pod warunkiem że ja nie śpiewam).
To zdecydowanie więcej niż dwa zdania z wykładów o rozwoju mowy dziecka.
Rozkoszuję się tym, że jestem świadkiem i uczestnikiem tych zdarzeń. Cieszę się, że wchodzę na wyższy poziom wtajemniczenia, że będę mogła lepiej zrozumieć moje logodzieci i ich rodziców. Że będę mogła im wytłumaczyć dokładniej, o co chodzi.
Świetnie się czuję z tym, że mogę wyrzucić notatki i książki i samodzielnie, uważnie i drobiazgowo obserwować i wyciągać wnioski z tego okresu. Lubię łączyć fakty i składać układanki. Lubię odpowiadać sobie na pytania w stylu „po co ona tak pluje”.
Lubię pisać o tym na logocioci i będę to robić sukcesywnie [obecnie strona się mocno przebudowuje i skończyć nie chce]. Ale nie z książek, nie z artykułów. Nie chcę powielać tego, co na każdej stronie z ofertą logopedy można znaleźć (przekopiowane z jednego źródła niemalże). Chcę, żeby to było prawdziwe i żeby było naszym doświadczaniem procesu.
Na logocioci czekać będą na Was artykuły o krzyku i o głużeniu. Bo tyle na razie etapów rozwoju mowy przerobiłyśmy z Natką. Kto jednak nie ma ochoty, niech zapamięta najważniejsze fakty i ciekawostki:
- krzyk jest sygnałem, na który należy odpowiedzieć (pomijając teorie i historie o wypłakiwaniu się, to chodzi o początek komunikacji; o pokazanie dziecku: „ty sygnalizujesz potrzebę, ja na nią odpowiadam — rób tak dalej”);
- głużenie i gaworzenie to co innego, a czego świadomi są chyba tylko logopedzi (nasza pediatra np. nie);
- głużenie nie jest diagnostycznie istotne, jeśli chodzi o słuch;
- dźwięki wydawane podczas głużenia mają związek z pozycją, w jakiej dziecko spędza najwięcej czasu (leżąca);
- głużą tak samo dzieci na całym świecie — przy czym pod określeniem tak samo mam na myśli całą różnorodność głużenia, którą obserwuję i której nie obserwuję (np. piski);
- gaworzenie poznamy po nachalnie powtarzanych sylabach (np. mamamamamama, dadadada, babababa, tatatatata), które nie mają jeszcze nic wspólnego z wyrazem, choć rodzice życzą sobie uważać inaczej.
Ja odróżniam i odróżniałam 🙂
Jednak wujek Google to dobry wujek 😉
Pisz, pisz na logocioci, bom ciekawa 🙂
Wujek Google i logo ciocia – dobrana para 😀
No będę no będę. Się okazało, że strona była byznesowo zła 😉
Czyli co? Udoskonalacie się znaczy? 😉
Odróżniamy, odróżniamy:) a to, że mamy tyle cioć i to nie tylko logo-cioć, ale np. dentysto-cioć (też praktyczne!) jest fajne, bo widać, że różne dzieci po pierwsze każdy okres przechodzą na własny sposób (Hanka nigdy tak nie pokrzykiwała, jak Natalka, nie mogłam się nadziwić), a Leon, którego znasz umie naśladować motorek robiąc "prrrrrrr" i mówi pierwsze sylaby. Strasznie mu z Hanką zazdrościmy!
Nooo dentystociocie rzekłabym, że są bardziej uniwersalne od logocioć 😀
Mnie też zadziwia, że ktoś ułożył w ramy rozwój dzieci, a wszystkie, które spotykam, robią to po swojemu. I niby mówi się, że wszystkie dzieci świata głużą tak samo, to sposobów są tysiące – kto by to zliczał, spisywał i klasyfikował? 😉
My z racji wykształcenia odróżniamy, i podobnie jak Ty jaramy się naocznymi obserwacjami i przełożeniem teorii ksiązkowej na praktykę – kochaną, ośmiokilogramową, plującą, parskającą, piszczącą 😉 Ale to implikuje problem – zastanawianie się, dlaczego moje dziecko nie wydaje dźwięku takiego i śmakiego(przecież powinien już miesiąc temu!) a wydaje jakiś z ósmego miesiąca 😀
Właśnie! Jak śmie wydawać odgłosy z innych miesięcy. Brzydko! Nu nu.
A jakie to wykształcenie? Bo zdaje się, że znam tylko mężowe. Chyba że o mężowym mowa 😉
Resocjalizacja, mediacje rodzinne. Nie żeby recydywa głużyła czy coś 😉 Specjalizacja ta wymaga jednak szerokiej podbudowy pedagogicznej. A jeszcze z rozwojowych spraw się dokształcałam z okazji wieloletniego nianiowania. Koniec autoprezentacji 😀
😀
Głużąca recydywa 😀
Mediacje rodzinne są mega. Tak mi się przynajmniej wydaje. Że np. pozwalają zaoszczędzić milion fochów 😀
A znasz takie powiedzienie – "Szewc bez butów chodzi"? 😀
Dzieki Tobie sie dowiedzialam o rozroznianiu gluzenia od gaworzenia:) U nas tez zaczelo sie gaworzenie jakos od 3 tygodni chyba. W tym tygodniu duzo pierdzenia ustami i krzyczenia. Uwielbiam to!
O, czyli się do czegoś przydałam 😀
To gratuluję kolejnego etapu wtajemniczenia, my tupiemy nóżkami i czekamy 😉
a dzisiaj robi konika ustami haha, pozdrawiam serdecznie
Kurcze, ja nie wiedziałam , że jest taka różnica 😉 Fajnie, teraz będę zwracać uwagę!
Ja wiedziałam o różnicy bo przeczytałam w poradniku Nivea czy czymś innym w ten deseń w mnóstwie gratisów warsztatowych/szpitalnych czy innych. Ale co z tego że wiedziałam, teraz niby też wiem, ale to przejście z głużenia w gaworzenie jakoś tak płynnie przeszło… Ja nawet nie wiem kiedy. Tylko TATATTATATTATATTATATATTATA na okrągło od kilku miesięcy, a MAMA gdzie???? No gdzie????? :))))
Ja nie wiedziałam że jest różnica, myślałam że to co robi moja córcia to gaworzenie już 🙂 Ale okazuje się że do gaworzenia jeszcze długa droga 🙂 Czyli te wszystkie gu i bu to głużenie?
Oj tak – mój mały krzyczał 😀 Wszyscy myśleli, ze on ciągle marudzi a on w ten sposób komunikował się z otoczeniem
Mam to samo… To jest kosmos móc obserwować te zmiany, gdy mały człowiek z kluski pragnącej tylko mleka robi się całkiem poważnym towarzyszem rozmowy 🙂 To jest po prostu szczęście. Ja bardzo dobrze wiem ile jest ono warte, bo mojej B. choroba zabrała w pewnym momencie wszystkie wyrazy, a dała w zamian ciszę… Ale nie poddamy się tak łatwo, walczymy o każdy dźwięk, a teraz jest już duet, bo moje dwie kobiety "gadają" ile wlezie :))) Całuski dla Natki i Mamy :*
Zosia pokrzykuje, oczywiście też płacze, czasem wrzeszczy. Ostatnio też zaczęła "gadać" dadada mamama – uwielbiam to:)
Idealnie napisane:) ja przeżywam dokładnie to samo. Jako logopeda znałam rozwój mowy jedyne od strony teorii, teraz również odkrywam go na nowo z moim Synkiem – i rzeczywiście – cudowne doznanie;) Synek zaczął dopiero trzeci miesiąc, ale jego głużenie to raj dla moich uszu;) a każda, nawet ledwo słyszalna głoska, to radość podobna do tej, wywołanej np. pojawiającym się rrr po roku terapii ;)))) Pozdrawiam serdecznie
Dzien dobry, moj 8 miesieczny synek mial dwa tygodnie temu podcete wedzidelko. Ogolnie od miesiaca siedzj samodzielnie od trzech tyg raczkuje, a teraz uparcie staje na nozkach. Wydaje dzwieki eeee aaaa eeeej heeej i od kilku dni bardzo duzo buczy wargami i wydaje przy tym takie abu abuuuu abuuu. Mowi tez ggg i kkk. I chyba tyle. Kilka razy powiedział ba, me, ma. Zastanawiamy sie co z tym gaworzeniem, czy powinniśmy sie niepokoic. Jedna opinia logopedy zeby dac mu jeszcze miesiac, inna zalecila zabawy slowno ruchowe i kazala sie pokazac za dwa trzy miesiące jesli sie nic nie zmieni. Bede wdzieczna za odpowiedź. Dodam.ze reaguje na imie, rozumie nie wolno, bawi sie ze mężem z chowanego i szuka go po glosoe. Dobrze sobie radzi z pokarmami, rozszerzaniem diety blw, jedzeniem lyzeczka. Pozdrowienia
Lidio, czytam, że jesteś bardzo uważną mamą, ogromnie mnie to cieszy i życzyłabym wszystkim rodzicom takiego zmysłu obserwacji. Chociaż (co wiem z doświadczenia) może to być uciążliwe, wciąż zastanawiać się, czy wszystko idzie zgodnie z planem.
Zrozumiałam, że konsultowałaś się z różnymi logopedami. Zaufałabym ich radom, ponieważ – w przeciwieństwie do mnie – widzieli Twojego synka. Z tego, co piszesz, Twój synek nie wykazuje problemów ze strony słuchu, gdyby jednak gaworzenie wciąż się nie pojawiało (w terminach sugerowanych przez konsultujących logopedów), sprawdziłabym słuch. Bez względu na wynik badań przesiewowych, tych przeprowadzanych w szpitalu po urodzeniu.
Życzę powodzenia i radości z dalszej obserwacji rozwoju synka. Magda.
Witam czy to normalne, że synek ładnie głużył agu agi, a teraz od jakiegoś czasu cisza tylko takie buczenie yyyy. Obecnie ma 5 miesięcy. Dziękuję za odpowiedź
Kasiu, tak, to zupełnie normalne. Głużenie to całkiem tajemnicza sprawa, są etapy agu, są etapy buczenia, prychania i innych dźwięków. Czasem dziecko wraca do porzuconych dawno aktywności, czasem wymyśla nowe. Pozdrawiam. Magda
Trwa to już ok 3 tyg I narazie nie wróciło to co było:( ładnie też powtarzał mimike , dialogowal a teraz nic ;/ powinnam już się martwić czy dam mu spokojnie czas ?…
I ogólnie większość dnia nic się nie odzywa, a jeśli już cm to właśnie takie marudzenie yyy. Nie wiem czy ma to jakiś wpływ… Ale wyszły nam dwa zeby . Ruchowo rozwija się książkowo.
Niektóre dzieci rozwijają się skokowo. Niektóre naprzemiennie. Np. rozwój komunikacji może „konkurować” z rozwojem motorycznym, wtedy zaobserwujesz przestoje w rozwoju, cofnięcia. To tylko pozorne. Wszystko po to, żeby skupić siły na wypracowaniu innej umiejętności. Zęby mogą mieć na to wpływ, mogły dokuczać, a dyskomfort zajmować uwagę i inne tematy poszły w odstawkę.
Jeśli Cię jednak coś szczególnie niepokoi, zwróć się, proszę do specjalisty, który zobaczy Twoje dziecko i podpowie co i jak. 🙂