Bach! Jestem. Cztery tygodnie w plecy, cztery posty w jednym. Próbuję dogonić czas, nadrobić zaległości, odgruzować się w chałupce, łapać wiosnę, a nocami pracować. A teraz spróbuję nie zapomnieć, co ważnego się stało i ciągle jest.
Natalia
Schodzi z łóżka. Uczyliśmy ją tego od pewnego czasu: nogami do tyłu, bach na kolanka i gotowe. Wydawało się, że nie do ogarnięcia. Zwątpiłam któregoś dnia, gdy zostawiłam rano Natalię z Tomkiem na łóżku i poszłam przygotować śniadanie. Wracam, Tomek chrapie, a Natka na podłodze obgryza psik psik z wodą morską. Bez krzyku, bez huku, jakoś zlazła. Ale mam nieodparte wrażenie, że nosem w dół (bo zobaczyła psik psik). Jednak już kilka dni później zeszła sama bezpiecznie. A jeszcze kilka dni później odkryła najważniejsze: jak samemu ustawić się nogami w kierunku końca. I tym sposobem ja się teraz budzę rano, patrzę, a ona już obok łóżka idzie zwiedzać. Drzwi sypialni też sobie sama otwiera. Czekam, aż wieczorem sama przyjdzie po mnie, żebym mleka dała.
Nauka pokazywania palcem trwa. Błogosławieństwo i przekleństwo. Podczas jedzenia pokazuje na kubek i to oznacza, że chce picie. Rewelacja, bo ja zawsze zapominam. Gościom też zapominam zaproponować coś do picia, więc jeśli ktoś kiedyś chciałby mnie odwiedzić, to bardzo proszę o upomnienie się. Wystarczy pokazać na kubek. Gorzej, gdy pokazuje na coś, czego się nie domyślamy. Trzeba chodzić po kuchni i pytać. Podskoki w krzesełku i machanie nogami oznaczają, że chodzi właśnie o to.
Pokazywanie palcem idzie w parze z wyrazem, zaimkiem, sylabą (nie wiem jeszcze, jak to uznać): TO. Wszystko jest TO. Wskazuje palcem i mówi TO. Wtedy my nazywamy, co TO jest.
TEGO się nie spodziewałam.
Powtarza miny. Powtarza albo sama inicjuje i cieszy się, gdy ja powtarzam. Mamy:
- laleczkę czaki — czyli marszczenie nosa, nie do publikacji;
- cmokanie (przez wciągnięcie polików) — jestem pod wrażeniem, nie spodziewałam się tego u niemowlaka;
- wytykanie języka — nowość, uwielbia;
- Indianina — czyli AAAA (względnie OOO) z przytykaniem dłoni do ust w celu modulacji głosu;
- inne (chwilowo zapomniałam, a nie chcę budzić Natki, żeby mi przypomniała, bo post dokończę za 3 kolejne tygodnie).
Ćwiczy się w staniu. Wstaje dosłownie przy wszystkim, bo nauczyła się wybijać z nogi (a nie tylko podciągać na rękach). Szkoda, że tylko z lewej. Przy tym często sprawdza najpierw stabilność tego, przy czym ma stanąć i jeśli uznaje, że chwiejne i niepewne — odpuszcza. Nie dotyczy drzwiczek pralki.
Uwielbia pralkę. Zaczęło się od śmiechu z szumiącej wody i z tego, że się kręci. Teraz uwielbia wypakowywać wszystko ze środka. Niestety tylko brudne. Czyste odpuszcza. Ewentualnie kręci bębnem, zakrywając całą sobą otwór i nie mam jak wpakować prania do środka. Czas ładowania pralki wydłużył się o 367%.
Oszalała na punkcie winogron. Nie mogą leżeć na wierzchu. Skórki się nie trawią.
Ja
Na bank zapomniałam napisać o trzech czwartych z rzeczy Natalkowych. Ale nie sposób, nie sposób.
Mam rozpisane posty i nie mogę ich dokończyć, powoli mam nadzieję się zorganizować.
Nie mam pojęcia, jak się zorganizować z pisaniem prac na studia. Poczekam może jeszcze trochę, na pewno z nożem na gardle będzie łatwiej.
Ukończyłam całość kursu Akademii Noszenia Dzieci. Spędziliśmy najbrzydszy pogodowo łikend marca w stolicy. Wróciłam z przekonaniem, że wrzucanie dziecka na plecy metodą samolotu jest całkiem fajne i zabawne. I że kupię sobie mei tai (już kupiłam, zaraz do mnie przyleci). I z jeszcze kilkoma zawodowo-rozwojowymi przemyśleniami wróciłam.
Od jakichś 3 tygodni czuję obecność Orzecha. Najpierw były pojedyncze lekkie puknięcia. Potem etap budyniu. Teraz taka ogólna wszechobecność. Co gorsze — w czasie Natalkowych drzemek. Dobra wróżba. Wyglądam na 15 tygodni więcej.
![]() |
Noszę już tylko na plecach, ewentualnie krótko na biodrze. A gdyby ktoś chciał podobną czapkę — służę namiarem. |
No patrz, a ja już podejrzewałam, że Ty jednak jesteś terminatorem jakimś – tak godzić wszystkie obowiązki? Skandal 😉 Zdradź, o zdradź mi tajemnice – jak Ci się udaje pracować w nocy??? Jak Leo już wieczorkiem odleci to jestem tak wypruta, że pranie wieszam lunatykując 😉 Czy to hektolitry kawy? Pewnie nie, bo Natalka tez by pewnie nie spała wtedy 😉 Chyba musze zajśc w ciąże czy coś..;) A tak serio to ślę wyrazy podziwu dla Twoich sił, motywacji i energii 🙂 Mam taki cel na ten rok – dorównać Ci w umiejętności rozszerzania doby 😀
ps. U nas króluje "NIE"/"NIA" 😀 wszystko nie/nia – a myslałam, że trzeba będzie na to poczekac do drugich urodzin 😉
pps. My tez z tych nieklaszczących (co wprawia w oburzenie znaczną część ludzkości;) ) W związku z tym nasz dzieć tez jeszcze nieklaszczący. Wprowadzamy oklaski np. gdy tata skończy koncert gitarowy 🙂 Czekamy az podchwyci 🙂
Właśnie! Zapomniałam m.in. o "nie" i "nenenenenenenenenenenenenenene". Co do reszty – ustosunkuję się osobno, bo zaszło nieporozumienie.
A co jest złego w biciu brawo? Niepedagogiczne jakieś? Bo my właśnie tego uczymy Lenkę 😉
Uściślę co miałam na myśli 🙂 Pokazujemy Leo oklaski w społecznie adekwatnych sytuacjach – jak na przykład wspomniany występ taty (jako podziękowanie za niego, tak jak w teatrze, na koncertach itp.) Unikamy bicia brawo po każdej najmniejszej czynności wykonaną przez Leosia – np. po każdym samodzielnym kroku, za każdym razem jak sam zejdzie z łóżka, zje jabłko czy jak pokaże "jaki duży urosnę"… niech chłopak z wewnętrznej motywacji się rozwija a nie z chęci uzyskania oklasków 😉 Coś takiego miałam na myśli 🙂 Takie przesadzone, niemalże odpalanie fajerwerków po każdej zjedzonej łyżeczce 😉
O właśnie to to. Wewnętrzna motywacja.
A ja z tych bijących brawo 🙂 Przeczytałam "Dialog zamiast kar" oraz "Wychowanie bez kar i nagród" (ta ostatnia jak dla mnie kompletna porażka…) i zupełnie mnie nie przekonały 🙂
Lubię jak Młodemu się pyszczek śmieje, gdy dostaje brawa. Teraz zresztą sam sobie bije 🙂
No i pięknie… W czasie drzemek, to ja padałam na twarz… Pięknie Natalka ciągnie do przodu <3 Zośka sama się motywuje i mówi "bawo"… Co oznacza bardzo ładnie. Czasem klaszcze. Nie widzę w tym nic złego, ale nie nadużywam do każdego pierdniecia. Chociaz nie powiem, za nocnik jest brawo. Ale 14miesieczniaka trzeba motywować do nocnika 😉
Kobieto jesteś robocopem. ała zazdrość organizacji mnje zżera. A Damian sam.sobie bije brawo. i oszukuje, bo też wtedy jak mu sie nie uda 🙂
Przypomniało mi się, jak koleżanka opowiadała, jak jej córka wspięła się przy krześle i przeszła z nim pierwszy raz kilka kroków (w ramach pchacza). Zaczęła sobie bić brawo z tej radości i dumy. Idąc. Nabiła lajpo 😀
Orzech tak jakby brzmi, jakby miał być chłopcem:) Zaimponowała mi Natalka tym gadaniem i wskazywaniem, świadczy to o jej wybitnej inteligencji:) u nas poszło w motorykę, Bo Hanka w wieku 10 miechów zaczęła chodzić! Pominęła całkiem etap raczkowania i z leżenia wzięła wstała i poszła. Ale gadać to słabo, jest jakieś "da" ale nie wiem, czy to jest "daj" czy "tak" po rosyjsku:D
P.S. Samolotem się najlepiej wrzuca, sama późno to odkryłam:)
Jest szansa na poznanie bliższej tożsamości orzecha zaraz po świętach, ale jakoś nie mam parcia. Wyprawkę mam dla każdej opcji hehe.
Rozbawiła mnie uwaga o wybitnej inteligencji hehe jak to brzmi. Ale cóż, urodę ma po tatusiu, to po mnie musiała odziedziczyć inteligencję i to od razu wybitną 😀
Wooow brawo dla Hani. Ona zawsze motorycznie wyznaczała Natce kierunki hehe. Muszę ją zobaczyć. Was w ogóle 🙂 Będę jeden cały tydzień kwietnia w Łodzi, koniecznie!
Duzo sie u Was dzieje, nic dziwnego, ze na blogu cisza! W koncu kiedys spac trzeba! 😉
Pelna jestem podziwu dla Natalkowego TO! Moja cora miala takie TAM, a syn BAM. Slowa uniwersalne, sluzace do wszystkiego. Ale u obojga pojawily sie znacznie pozniej. Moje Potworki, podobnie jak cora Kejt, wolaly rozwijac sie motorycznie. W wieku 10 i pol miesiaca, ruszyly w swiat na 2 konczynach. 🙂 Syn gadanie nadgonil szybko i teraz (2 lata, 3 miesiace) nawija juz calymi zdaniami. Ale cora do 2 urodzin mowila tylko kilka pojedynczych wyrazow. Az sie martwilismy, ale na szczescie samo przyszlo w swoim czasie. 🙂
Jacie no ja sobie nie wyobrażam w tej chwili chodzącej CHWIEJĄCEJ się Natki. Cóż, dziecko logopedy nie ma wyboru, tylko uczyć się gadać 😛
Mała Myszka 🙂
Włoski Ci podrosły, zapuszczasz?
Cholera wie, co robię 😉 Na razie jest to coś w stylu "nie mam kiedy iść do fryzjera". Z reguły moje włosy rosną sobie spokojnie do momentu, gdy zacznie wkurzać mnie kitka i potem idę do fryzjera z przykazaniem "żebym długo nie mogła związać". Ale zobaczymy 😉
Ależ Ci pięknie ruszyła – gratulacje 🙂
U nas poszło też w motorykę – aż nie wierzę, że to piszę 😉
Powiedz – dajesz jej te winogrona? Ja daję bez skóry, ale wnerwia mnie to obieranie 🙂
Zbliża się osiemnastka, nie ma co. Daję winogrona całe, z pestkami. Wbrew temu co się tu o mnie sądzi, jestem leniwa;)
No właśnie też się czaję na dawanie całych, ale on generalnie jest dość leniwy i mało co rozgryza, raczej połyka :/, stąd się nieco boję.
Nie trawią się, w sensie w pieluchach znajdujesz? Rozumiem, że żadnych sensacji żołądkowo-jelitowych nie odnotowałaś?
Głaski dla Orzecha!
Tak, znajduję je w całości. Rewolucji gastrycznych nie zauważyłam. 🙂
Orzecha widać przez skórę już! <3