Jak wiecie lub nie, Leon jest dzieckiem niezawózkowanym. Nie zaznał gondoli, a w spacerówce wytrzymał raz drogę z klatki (bramy — po wrocławsku) do parkingu i… z powrotem już nie. Natce to wystarczyło co prawda, żeby uznać, że od tej pory wózek jest to [łuzek lełośa] i nie wiem, czy jeszcze do niego wsiądzie. Ma ciekawsze pojazdy.
Niewożenie dziecka w wózku to osobny temat, niektóre problemy odpadają, inne dochodzą. Jednym z tych, który się pojawia, jest sprawa opatulenia dziecka i siebie jednocześnie. Leon urodzony w lato, na fali największych upałów (słabo mi, gdy wspominam), był w pierwszych chwilach (tygodniach) swojego życia ogromnym zmarźluchem. Na początku nie wiedziałam o tym, bo były upały. A potem okazało się przypadkiem: gdy już wypróbowałam wszystkiego, by ukoić jego płacz i załamałam ręce, że trafił mi się syn antychustowy, narzuciłam jakiś kocyk na nas, a on odpłynął. I spał, i spał, i spał.
Zapalona lampka w głowie kazała szukać rozwiązań. Z Natką obeszłyśmy się bez odzieży dla dwojga w wersji jesienno-wiosennej, miałyśmy tylko kurtkę zimową. Tym razem jednak się tak nie dało. We wrześniu na konferencji chustonoszenia wypatrzyłam bluzy dla dwojga — inne niż wszystkie znane i widziane dotąd polarkowe z dopinanymi panelami. Niestety nie zdążyłam się poprzymierzać, ale dzięki uprzejmości Gosi z Kupki i Zupki dostałam taką bluzę na tydzień do sprawdzenia. Od razu wiedziałam, że muszę ją kupić.
Bo:
- Miła, dość gruba dresówka.
- Ciepła (wytrwałam w niej do pierwszych zerowych temperatur, zanim przesiadłam się na zimówkę).
- Bluza skrojona tak, że bez kombinowania, przepinania panela, przekładania kołnierza etc. zamotamy dziecko w chustę czy nosidło gdzie nam się podoba: na plecach, na brzuchu, na biodrze.
- Ogromny kaptur z ogromnym kołnierzem: dzięki temu właśnie nie trzeba nic kombinować, żeby zamotać z tyłu dziecko.
- Na wietrzną pogodę — dodatkowy komin w kolorze podszewki kaptura.
- Zamek, suwak, ekspres (w zależności od tego, jak regionalnie nazywasz to u siebie) wszyty z lewej strony dla łatwiejszej manipulacji (z boku, a nie na plecach dziecka).
- Można ukryć całe dziecko.
To właśnie to, co uwielbiam w naszej bluzie od Mamma Studio.
Leon też ją uwielbia. Dziś już wyszedł (zostały resztki) z tej swojej zmarźluchowatości, ale w cięższych czasach (gdy na dworze słota) wystarczyło go zamotać w chustę i założyć bluzę, a słowo daję, że 4 sekundy później spał. Przy czym samo wiązanie w chustę nie dawało takiego efektu.
Być może wystarczyłyby osłonki polarowe, na pewno byłyby bardziej uniwersalne i Tomek mógłby nosić Leona częściej. Być może można było wymyślić coś innego. Ale ta bluza do mnie mówiła. A gdy moja przyjaciółka zobaczyła mnie w niej, to choć komplementów sobie zazwyczaj nie prawimy, od razu krzyknęła, że co to, że jakie bajeranckie.
Jeśli więc szukacie czegoś na teraz, dla malucha, dla starszaka (każdego pomieści, Natkę też dało radę!), to szczerze polecam. Pamiętajcie tylko, że fuksja to mocny róż. Bo ja to jak facet — myślałam, że nie.
W praktyce wygląda to tak:

Wiecznie z brzuchem (uwielbiam spojrzenia niedowidzących seniorek, które idą ku nam ze wzrokiem wlepionym w bluzę i rozkminiają, co to za dziwna ciąża, a gdy są nareszcie wystarczająco blisko, oddychają z ulgą: „aaa dzidziuś!”)

I hit ostatnich dni. Bluza od Mamma Studio i nosidło ergonomiczne od Lenny Lamb. Jako doradca chustowy nikomu tego nie doradzę. Jako mama (podwójna) muszę czasami kombinować. Czyli Natka zwiedza (tu: ZOO), Leon je, nikt nie widzi, ja ganiam
Uwaga. Wpis współsponsorowany.
Przez Mamma Studio (zniżka). Przeze Tomka („no kup sobie tę bluzę na urodziny, tak, na te za 2 miesiące”). Przeze mnie (no kupiłam).
Też mam tę bluzę, tylko z granatem:) I te bardzo zadowolone jesteśmy:) Od początku marca jakoś zaczęłyśmy używać:)
Ja mam juz dwie. Czarną i szarą. Mam ochotę na inne kolory i na płaszcz. Bluzy są genialne. Super krój, super jakość. Nosiłam nawet zimą. Polecilam je również swoim siostrom które spodziewają sie dzidziusia.
Jestem właśnie w drugiej ciąży. Bardzo chciałabym postawić na chustę – czy mogłaby Pani doradzić jaką kupić? Pozdrawiam
Agnieszko, jest kilka uniwersalnych wytycznych dla początkujących. Ja zawsze doradzam moim klientom:
– chustę tkaną, splotem skośno-krzyżowym (nie splotem prostym i nie chustę elastyczną),
– chustę w pasy, najlepiej grube, tak żeby krawędzie miały inne kolory
– długość w zależności od Twoich (i ewentualnie męża, jeśli też chce nosić) rozmiarów; taki standard przeciętny to 4,6 m. Dla wybitnie małych osób – 4,2 m będzie OK, dla osób xl/xxl – 5,2 m