Powoli przechodzimy z tak zwanego trymestru miodowego w trzeci, ostateczny i równie ważny jak pozostałe.
Największy kryzys zażegnany dawno temu, we wrześniu, wraz z nadejściem ósmego tygodnia. Wszystkie narządy wykształcone (mam nadzieję, że prawidłowo, starałam się). Teraz pozostaje proces rośnięcia wzdłuż i wszerz — zarówno mamy, jak i córki. Witamy w siódmym miesiącu, witamy w trzecim trymestrze.
Możemy powitać ten czas fanfarami, balonikami i konfetti. Jak kto woli. Ja go witam pierwszym rozstępem.
Jak już wspomniałam, z natury jestem akosmetyczna. Nie mam manii kolekcjonowania kolejnych balsamów, kremów, tuszów ani pomadek. Chyba że jest promocja w takim powiedzmy Yves Rocher, że powyżej iluś tam złotych dodają kostium kąpielowy w wersji tankini+bikini. To wtedy może się zdarzyć niepohamowany zakup żelów pod prysznic, które wystarczają na 2 lata (tanio było, to mam dużo, a nie że rzadko!).
Ponadto mam słabą wiarę w cudowną moc większości rewelacyjnych środków, w tym tych przeciwrozstępowych, zwłaszcza w ciąży. Z lektury forów i blogów wysnułam wniosek, że bez względu na to, czy się takie specyfiki stosuje czy nie, rozstępy… będą albo i nie. W takim przekonaniu do 21. tygodnia ciąży nie stosowałam żadnych antyrozstępowym smarowideł. Na bardziej niż zwykle suchy brzuch wylewałam trochę oliwki dla dzieci i było dobrze.
A tu nagle na wizycie u doktorka, podczas jeżdżenia sondą po brzuchu, słyszę, że teraz to trzeba zadbać o piękny brzuch i smarować, smarować, smarować. Żeby było tłusto i gładko.
Wyrobiłam sobie takie przekonanie, że internety internetami, mogę sobie sprawdzić to i owo, żeby wiedzieć, na czym stoję, ale doktor ma zawsze rację. Przynajmniej mój. I zawsze go słucham: co mam zrobić, czego mam nie robić. W związku z tym, zgodnie z przykazem, tego samego dnia jeszcze kupiłam sobie olejek Babydream. Zupełnym przypadkiem, bo oglądałam droższe cuda, ale podeszła do mnie jakaś dziewczyna (klientka), wzięła z półki ten właśnie, dała mi do ręki i powiedziała: „ten działa”. Założyłam, że nie była to przebrana w pełen zimowy rynsztunek agentka Rossmanna wciskająca niby przypadkiem produkty z własnej linii, tylko życzliwa dziewczyna, która chciała pomóc. Kupiłam więc. Przy okazji okazał się najtańszy.
Od początku zakochałam się w jego zapachu. Nie, nie opiszę go. Ale istnieje prawdopodobieństwo graniczące z pewnością, że ma to coś wspólnego z tym, co znajdziemy w środku (m.in. olejek migdałowy). Podobno jest zdrowy i naturalny. I podobno działa.
Być może jak ktoś nie ma skłonności do rozstępów, to działa. Na mnie już wiadomo, że działać w 100% nie będzie. Bo pojawił się ON. Pierwszy rozstęp (chyba że jakichś nie widzę, bo to już etap lustrzycy).
Tak czy siak stosować nie przestanę, bo nadal pięknie pachnie i nadal zapobiega suchemu brzuchowi. I nadal podobno jest naturalny i zdrowy.
Zdjęcie stąd: http://www.rossnet.pl/Produkt/Babydream-olejek-przeciw-rozstepom-300ml,111262
Powiem Ci, że wierzę, że można zapobiec rozstępom, ale niekonieczne są jakieś cuda na kiju, mam wrażenie, że liczy się systematyczność.
W 1 ciąży używałam jakichś wypasów (Mustela chyba). Efekt – rozstępów zero, ale tylko n brzuchu, czyli tam, gdzie się smarowałam, a np. n piersiach już się pojawiły.
Teraz mam powtórkę z rozrywki (czyli zero na brzuchu, a na niesmarowanych pośladkach coś się majaczy…), ale używałam tego olejku z Rossmanna, o którym piszesz, a na początku masło jojoba z Biochemii Urody (było genialne, ale wycofali 🙁 (choć ponoć olej jojoba ma takie samo działanie).
U mnie smarowanie ewidentnie działa. Smaruję się mniej więcej od 4 m-ca (jak zaczął się pojawiać brzuch).
To prawda, że czasem można nakładać na siebie tonę balsamów, a rozstępy i tak się pojawią. Kwestia genów. Dlatego mnie trochę pociesza fakt, że moja mama nie miała ani jednego rozstępu, ani po pierwszej, ani po drugiej ciąży. Jednak żeby nie zdając się tylko na geny, używam balsamu Palmer's (wiele ciężarówek sobie chwali). Stan na dziś: na brzuchu żadnego rozstępu, na biuście teoretycznie – też. Dlaczego teoretycznie? Bo jak naciągnę skórę, to widzę takie nieco głębiej położone czerwone bruzdy. Dlatego sumiennie smaruję biust, bo może akurat uda się, że te rozstępy nie wyjdą na "wierzch".
PS Nie wiem, czy to autosugestia, czy coś innego, ale od momentu, kiedy zaczął się III trymestr, pojawiły się różne dolegliwości: problemy ze snem, wahania nastroju (a do tej pory byłam oazą spokoju), przesuszenie cery.
o matko jakbym czytała opis samej siebie. mam skórę tak suchą że aż szczypie i spać nie mogę. Osobiście też używam olejku z babydream, jest trochę tłusty i wolno się wchłania ale uważam że jest super.
To ja mam manię kosmetyczną 😛 choć czasem brakuje mi regularności w balsamowaniu ciała, ale ostatnio regularnie codziennie smaruję ciało 😉
Co do tego olejku to faktycznie jest rozchwytywany 😉 mówię szczerze, więc i dziewczyna pewnie szczerze go poleciła 😉
http://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/
Ja używałam Dax Perfecty Mamy. Na brzuch działała (poza jednym rostępem, który pojawił sie przed samym porodem), więc jednak geny się odezwały… No i uczulam na smarowanie boków brzucha (okolice bioder, bo to mam symetrycznie po dwa), a kremem już tam nie dojeżdżałam. Także smarowanie piersi się przydaje. choć… u mnie jednak geny+nieregularność w smarowaniu zaowocowały bogatą kolekcją pręg.:/
Z tymi rozstępami to jakaś dziwna sprawa. W pierwszej ciąży przytyłam dokładnie 0 kg (tyle samo ważyłam przed ciążą co w dniu porodu), smarowałam się jakimiś specjalnymi specyfikami, a rozstępów miałam mnóstwo (na piersiach głównie i na biodrach, na brzuchu na szczęście ani jednego). W drugiej przytyłam 19 kg i smarowałam się tylko olejkiem z bielendy, który nawet nie był przeciwko rozstępów, a przez całą ciążę nie zrobił mi się żaden nigdzie. Dopiero po cesarce pojawiły się 3 malutkie kreski na brzuchy, ale wyglądają na ten gatunek, który nie tylko blednie, ale i znika (smaruję je teraz biooilem, zobaczymy). Wydaje mi się, że większe znaczenie niż smarowanie ma dieta i prawidłowe nawodnienie. Jak nie dostarczasz organizmowi składników odżywczych niezbędnych do rozwoju dziecka w odpowiedniej ilości, to skóra jest pierwszym miejscem, z których może je czerpać bezpiecznie.
Oj tak balsamowanie do potęgi trzeciej 😉 Słuchaj lekarza kochana. Ja nie wiem czy mam skłonności do rozstępów, bo brzuch smarowałam od 5tc 2 x dziennie, a potem nawet i częściej. Uda sobie z początku odpuściłam i pokazały mi się rozstępy. Nie duże, ale zawsze. Choć jak wcześniej fiksowałam na punkcie wyglądu, tak teraz z +10 kg na plusie jakoś mi to rybka 😉
Gratuluję 3 trymestru i oby przeszedł ten czas jak najlżej 🙂
A i na brzuchu zero rozstępów, jedynie tak z boku – na boczkach, ale malusie, bo tak już jakoś nie zawsze sięgałam balsamem ;P Tak, że gdybym odpuściła kto wie, mój brzuch wyglądałby gorzej.
Na tę zmorę remedium nie ma, niestety…
Aczkolwiek u mnie ten olejek dawał sobie cudnie radę, używałam namiętnie od początku ciąży, kilka razy dziennie, a po kąpieli smarowałam całe ciało, i teraz też to robię, bo fajny jest 😉
Czy olejek działa? U mnie działał dobrze, ale fakt że przy bardzo systematycznym stosowaniu (używałam czasem też nierafinowanego masła shea, ale zapach mnie drażnił w ciąży ;)). Winą za ostateczne pojawienie się rozstępów obarczam – nie wiem czy słusznie, może to wyjątkowy zbieg okoliczności był, ale – zrezygnowanie w czasie połogu z Babydream na rzecz kremu poporodowego Ziaji. Nie wiem co mnie podkusiło… chyba myślałam, że to zdrowiej, jak napisane że specjalnie poporodowy. Jakiś tydzień po porodzie zatem zaczęły mi się pojawiać rozstępy. No ironia losu… Więc skoro nie było nic a nic, a zaczęły się pojawiać w połogu po odstawieniu olejku, w moich oczach przemawia to za jego skutecznością 🙂
A skoro już wiesz, że skłonność masz, to lepiej smarować jak najczęściej. I w żadnym razie nie przestawać po porodzie 😉
Ja jestem strasznie zdziwiona, że jeszcze nie mam żadnego rozstępu (też niczym nie smaruję, bo uważam, że bez sensu, raz na jakiś czas zrobię peeling, potem masło pomarańczowo-waniliowe i nara), bo jako nastolatka miałam na udach i piersiach – zareagowałam odpowiednio wcześnie specyfikiem z apteki i na piersiach śladu nie ma, ale na wewnętrznej stronie ud i biodrach już niestety są.
Ja się smaruję od początku ciąży i i tak mam na piersiach rozstępy, brzuch jak na razie udało mi się uchronić, ale wszystko przede mną ;).
Oliwkę z rossmana też bardzo lubię właśnie za zapach i za to, że dużo wygodniej się używa niż balsamy, które ciężko rozsmarować a tu raz dwa i brzuszek natłuszczony.
A ja mimo skłonności, postanowiłam smarować się niemal od początku ciąży i …nie pojawiły się aż do samego końca!!!:))) Może jednak natłuszczanie i nawilżanie czasem działa??
Używam Pflegelotion z tej samej linii i płyn do wanny, który służy mi za żel pod prysznic, rewelacja :D. I masz rację, czy pomoże czy nie, pachnie ładnie i tak jakoś… ciążowo :p. Następnym razem kupię olejek na próbę. Pozdrawiam.
Potwierdzam, że bardzo przyjemny jest ten balsam. Ale teraz używać Perfecty Mamy:)
Ja mam w zanadrzu balsam Palmera przeciwko rozstępom. Na razie używam na przemian oliwki w żelu i masła czekoladowego, tego drugiego głównie ze względu na zapach. Na razie tfu tfu rozstępów brak.
Aha, no i witam w 3 trymestrze – ja kończę właśnie 7 miesiąc:)
Dziękuję Wam kochane za podpowiedzi, odpowiedzi i zwierzenia. Być może to moje ukierunkowane myślenie, ale z tego wszystkiego, coście napisały, wynika, że potwierdza się moja teoria o przypadkowej skuteczności tych balsamów, kremów i olejków.
Ale co tam, zaczęłam się smarować z lekkim masowaniem i oszczypywaniem, może więcej ustrojstwa się nie pokaże. Kurde, lekko nie jest.
Ja też z tych, które Ci powiedzą, że żadne cuda nie działają. Ja nie stosowałam i żadne rozstępy się nie pojawiły. To wyłącznie Twoje geny decydują o tym czy te rozstępy się pojawią czy nie. A balsam można stosować jakikolwiek (oczywiście taki, który w ciąży wolno stosować).
No i kolejny głos do moich teorii rozstępowych 😀
I jak tam rozstępy Magda? Używasz jeszcze tego olejku? Ja od drugiego trymestru (wcześniej jeździłam po Stanach i też niczego nie używałam mając lepsze rzeczy do roboty niż balsamowanie:) używam go namiętnie na cale ciało, takie tuż poprysznicowe i mokre, myję zęby i wklepuję to co się nie wchłonęło ręcznikiem, pidżamka i sru. Póki co (tfu tfu i odpukać w niemalowane) nie mam ani jednego rozstępu (choć to może być przypadek i geny, ale wątpię, bo moja mama pociążowe rozstępy ma) więc chyba warto :)))