Powoli powracam do żywych na umyśle. Dało mi w kość to przesilenie wiosenne (drugi raz w życiu je odczułam). Do tego wciąż szaleją mi złe hormony, od których bym chodziła i płakała z tylko dla mnie ważnych powodów. Do tego nagromadziły się nowe dylematy, a do tego jeszcze poczucie, że nie dam rady zrobić maksimum praktyk przed porodem (a potem to kiedy?).
Ale chyba wracam.
Wracam też dziś z wizyty u doktora. Wyniki krwi gorsze, ale przyznaję, że zdarzały się luki w łykaniu żelaza. Ale to mniej istotne.
Najważniejsze informacje są takie:
- Natalia zgrzeczniała, posłuchała mamy i taty i zrobiła fik! Siedzi z głową w dół i obiecuje tak już zostać. Ja za to na wszelki wypadek na baczność do porodu poczekam.
- Natalia orientacyjnie waży 1,80 kg, ale wydaje mi się, że więcej, bo brzuszka nie chciała ładnie pokazać i wyszedł jakiś dziwnie niski wynik (dla odmiany kość udowa nadgoniła resztę — w porównaniu do zeszłej wizyty).
- Następna wizyta za 2 tygodnie i na niej 2 bardzo ważne punkty programu. GBS (muszę z próbką sama lecieć do laboratorium?!) i wyjęcie pessara. Sprawa odwekowania trochę mnie stresuje, bo co rusz słyszę historie, że „wyjęli i urodziła”. Na szczęście zdarzają się też takie, że „wyjęli i nie urodziła” (znaczy że nie od razu) i takiej wersji też trzyma się doktor. A z drugiej strony kazał się szykować i nie czekać do maja. I nie wiem, co on knuje, coś napomknął o kładzeniu się do szpitala trochę wcześniej. Muszę nabrać asertywności wobec lekarzy i przestać udawać, że nic nie wiem, co się dzieje dookoła mojego brzucha. Żadnego kładzenia się, żadnego pospieszania przed chociaż świętami. NIE!
- Mam się nie przejmować remontem szpitala (w tym oddziałów ginekologicznych) i dla mnie zawsze znajdzie się miejsce. Bez gadania. Ciekawe, czy jak zaprotestuję przed bezpodstawnym wcześniejszym położeniem się (patrz punkt 3), to też bez gadania się znajdzie to miejsce.
- Nie przytyłam jeszcze 10 kg nawet, duże „woooow” dla mnie proszę, zwłaszcza w świetle ilości zjadanego majonezu z Kielc.
A na koniec nie mam jakiego zdjęcia wstawić, bo nadal doktor trzyma się zasady niezapeszania (czyt. niedrukowania zdjęć z USG). Zresztą Córcia teraz taka duża, że nic na nich nie widać. Dlatego będzie to.
Ciekawe, kiedy uda się pójść w góry.
29 komentarzy
Wooow :)) Serio nie macie żadnego zdjęcia?
Ja również się zastanawiam kiedy wyruszymy w góry 🙂
Mamy ostatnie z połówkowego, bo inny lekarz je robił i nie wiedział o niezapeszaniu 😉
Po połogu Natalię w nosidło i dawaj w góry! A co do Twojej prośby – mówisz – masz: wooow!
No i tak trzeba będzie zrobić. Ale fajnie, że teraz mam dużo bliżej do gór niż z Łodzi 🙂
A po połogu zaplanowany jest wyjazd, ale nad morze, na zjazd rodzinny – hehe, no zobaczymy 😉
Dokładnie jak do siebie dojdziesz to maleństwo w chustę cyca ze sobą i w góry. Nie ma co się ograniczać. Moje dzieci podróżowały od małego. A znam takich co to po roku pojechali poza swoją miejscowość no bo przecież dziecko jest małe.
A no i zazdroszczę wagi….. Ja mam +15 w 28tc
Hehe, "cyca ze sobą" 😀 Masz rację, nie ma się co ograniczać i zamykać. Przecież widzę, że się da, skoro inni dają radę. 🙂
Jak to bez zdjęć, ja bym nie wytrzymała.
Cieszę się, że Natalka ładnie współpracuje i wszystko ok.
A co do gór to też co roku bywam w górach!
http://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/
Zdjęcia są, wcześniejsze. Teraz to już za bardzo nie widać. Albo jest głowa, albo kość udowa hehe.
Ja mam tylko dwa zdjęcia przy czym na żadnym buźki nie widać bo zawsze się zakrywa. Zresztą to chyba nie najważniejsze 🙂
Tych 10 kilogramów to Ci jednak zazdroszczę, pewnie wszystko zostawisz w szpitalu i nawet nie będzie czego gubić 🙂
Hehe, ja mam co gubić i bez ciąży. Może potraktuję to całościowo: cel = zrzucić nadbagaż ciążowy + nadbagaż przedciążowy. To będzie nawet więcej, niż normalnie mamy mają do pogubienia.
Na wagę dziecka to trzeba tak przez palce patrzeć. Z tego, co słyszałam, że różnica między wagą obliczoną na podstawie USG a rzeczywistą może wynosić nawet pół kg.
A co do GBS – to z tego, co zrozumiałam, mi ginekolog pobierze na najbliższej wizycie, która wypada w 36. tygodniu. Tobie lekarz nic nie mówił?
Taaak, wiem, że to orientacyjnie wszystko, przecież nikt Natalki nie kładzie na wadze 😉 A pół omsknięcia kursorem i już się wszystko rozjeżdża.
Mnie też GBS pobierze na następnej wizycie, tylko odda mi próbkę (czy w co to tam włoży) i każe samej zanieść do laboratorium. A myślałam, że tak jak z cytologią – on to gdzieś wyśle.
Hmm to szczerze mówiąc, już sama nie wiem, jak z tą próbką. Dowiem się pewnie dopiero na wizycie 🙂
Może Twój sam wysyła. W sumie co za problem, cytologię potrafili wysłać, a GBS nie umieją? 😉
My udaliśmy sie pierwszy raz z córką w góry gdy skończyła 6 miesięcy, od razu w Tatry 🙂 Pół roczku szybko zleci i heja do nosidła 🙂 Zapraszam do siebie, gdzie można poczytać relację z tego wypadu. Pozdrawiam!
Czytałam! I dobrze, zima w Tatrach też jest cudowna, a tak dawno tam nie byłam. :)))
Bardzo dziękuję Wam, dziewczyny, za Wasze słowa. +100 do lepszego humoru. Rzeczywiście zapomniałam, że sobie wezmę cyca ze sobą 😀 😀 😀 i świat stoi otworem.
Cyc to cyc 🙂
Woooow 🙂 mi jeszcze 7 zostało do zrzucenia z tych 20 co przytyłam 😛
no pięknie! Mamuśka, to Ty się nie poznasz po porodzie, jak Ci z 20 odejdzie 😀
super, że Natalka tak się Was słucha 🙂 a tym "odkorkowaniem"… wiesz, i tak będzie jak ma być 🙂 bylebyście zdrowe były… no i fakt, do świąt mogłaby poczekać, coby matula się jeszcze najadła porządnie i odpoczęła trochę – ale z drugiej strony, pomyśl jakiego miałabyś ślicznego zajączka ;))
a górami ani innymi wojażami się nie martw, sama widzisz – chusta i cycek są najlepszymi przyjaciółmi, a z takim maleństwem łatwiej niż z większym jednak 😉 odbijesz sobie szybko i to w doborowym towarzystwie! 🙂
to jeszcze dołączam nominację do LA – będzie mi bardzo miło dowiedzieć się więcej o Tobie 🙂
http://ochamusume.blogspot.com/2014/03/niczym-otwarta-ksiega.html
Jestem zdecydowanie ZA asertywnością! 😉
Jak to sama z próbką?
Hahahhah, kocham fragment o majonezie z Kielc 😀
Witaj. Życzę Ci aby malutka wyszła o czasie, choć z tego co doczytałam to zawekowana jesteś bo cosik się już spieszyła. Najważniejsze, żebyście zdrowe były, a reszta to pikuś.
ps. zazdroszczę Ci tych chwil kiedy po raz pierwszy ujrzysz swe dzieciątko. Poród i spotkanie z dzieciątkiem to najcudowniejsza chwila na świecie. Nie ma nic piękniejszego. Jejku jak fajnie, że tu trafiłam, bo przypomniałam sobie jak to było prawie 4 lata i 2 temu( nie zapomina się tego oj nie). pozdrawiam
Czyli na razie same dobre wieści -tak trzymaj ! Nie ma co się zamartwiać będzie dobrze do samego końca a córeczka urodzi się o czasie 😀
O to ja już rodziłam! 😉 Ignaś ważył 2,25 kg, więc jest szansa, że waga Małej tez jest troszkę większa:)
Ja też myślę, że dzidzia waży więcej, mam wrażenie, że ta waga zawsze jest zaniżona. Zazdroszczę, że już tak niewiele Ci zostało do końca i będziesz mieć maleństwo ;))) Pozdrawiam
Ciao, chciałam Cię poinformować, że nominowałam Cię do Liebster award, więcej na moim blogu. Pozdrawiam
smyknapokladzie.pl