Olę spotkałam zupełnym przypadkiem w parku, gdy wracałam z wf-u dla ciężarówek. Z uwagi na jej świeże jeszcze wspomnienia i mój brzucholowy stan temat rozmowy nie mógł odbiec od perypetii ciążowych, a zwłaszcza okołoporodowych. Wysłuchałam opowieści o jej wodnym porodzie i o tym, że jest taka książka, która wszystko może zmienić.
Książkę napisała Irena Chołuj, taka — jak ją nazywam — babcia położnych. Jak dowiadujemy się z bloga Tulippy, babcia aktywna zawodowo!
Książka zasadniczo dzieli się na 2 części: pierwsza opowiada, czym jest poród, druga to opowieści rodziców, którzy rodzili razem z panią Ireną w domu. Ja w domu rodzić nie będę, tym niemniej pierwszą część czytałam z zapartym tchem. Niby większość tematów mam w miarę ogarniętych, ale tu odnalazłam je na nowo. Tak jak do tej pory patrzyłam na plan porodu na stronie Fundacji Rodzić po Ludzku z pewną obojętnością, tak po przeczytaniu Urodzić razem i naturalnie wszystko stało się dla mnie jasne, klarowne i — co najważniejsze — nieobojętne. Ale o tym mam nadzieję jeszcze zdążyć napisać.
Książka dała coś jeszcze. To, o czym opowiadała Olka. Poczucie, że ból porodowy jest dobry, że warto go przeżyć, poczuć i przyjąć. Że dany jest tylko kobiecie, że jest właściwie jej przywilejem i nikt nie jest w stanie go za nią przeżyć.
Błysk 1
Czasem przychodzą takie chwile olśnienia do człowieka, kiedy w ułamek sekundy wszystko staje się oczywiste, spada kurtyna i już wiadomo, czego się chce. I tak, miałam właśnie takie chwile, kiedy stało się dla mnie jasne, ile straciłabym, gdybym od razu zakładała, że będzie tak źle, że nie wytrzymam. Mówiąc wprost: ile mnie ominie, jeśli pójdę rodzić z roszczeniem obligatoryjnego znieczulenia.
Niestety te olśnienia są nie do zwerbalizowania, więc powyższy akapit można sobie… ten…
Nigdy specjalnie nie bałam się porodu ani bólu, ale zyskawszy pewną świadomość płynącą z książki pani Chołuj, wprost nie mogę się doczekać tego momentu (co nie jest absolutnie równoznaczne z chęcią jego przyspieszenia). Po prostu spokojnie sobie czekam, aż wszystko pójdzie najlepszą dla nas drogą.
Błysk 2
Rozmowa z Olą zasiała jeszcze jedną myśl w mojej głowie. Ludzie drogie, ja wydam na świat nowego, pełnowartościowego, samodzielnego, osobnego człowieka. Ja jestem człowiek i we mnie jest człowiek. To nie jest metafora, to realizm w czystej postaci.
W tej chwili czuję kopnięcia, czkawki i przeciągania, wcześniej był budyń, a na początku delikatne pukanie. Przed tym wszystkim wielkie oczekiwanie i niepewność. Czasem głaszczę, czasem zaczepiam, czasem zwracam się per ty. Do człowieka. Do mojej córki (czyli: do człowieka).
Uczłowieczenie sobie brzucha to najdziwniejszy proces mojej ciąży.
Jeszcze sobie tego nie zintegrowałam w świadomości, ale samo doznanie tego błysku było niesamowite. Reszta przyjdzie w swoim czasie.
Okładkę mam stąd: http://merlin.pl/Urodzic-razem-i-naturalnie_Irena-Choluj/browse/product/1,1176954.html?gclid=CK-LvqjnvL0CFcfKtAodtzIAsA
Ojejka! Błysk 2 to również mój błysk, który od niedawna..hmm…codziennie przechodzę 🙂
książka zapowiada się ciekawie 🙂
Bo maluszek to największy cud…takich błysków jeszcze trochę nastanie 🙂
🙂
Mimo uplywu ponad dwoch miesiecy od porodu, do mnie nadal nie dociera, ze to Malenstwo, ktore spi sobie teraz slodko obok mnie, bylo wczesniej w moim brzuchu 😉 ze tak sobie je hodowalam od tyci kropki, az po malego czlowieczka, ktory byl zdolny sam funkcjonowac juz sekunde po wyjsciu na druga strone 🙂 zazdroszcze Tobie ze porod dopiero przed Toba, przezycie nie do opisania, najcudowniejsze w zyciu!
Podoba mi się Twoje podejście 🙂
Magia, prawda? A to zadziwienie i pewien oniemiały zachwyt nie minie po porodzie – to już wbija się trwale w istotę macierzyństwa, ta świadomość, że to drugie, odrębne życie, powstawało w Tobie. Że pewnym momencie, choć odrębne, byłyście jednym 🙂 Autentyczny cud 🙂
I ciesz się tym! bo lada moment będziesz tego odrębnego człowieka targać poza brzuchem, wraz z całym obowiązkowym majdanem 😛 Teraz przynajmniej to zgrabnie upakowane… ;))
Trzymajcie się cieplutko!