Tydzień 13. minął nam niepechowo. Chyba że do pecha zaliczymy notoryczne i nieustępliwe upały, dzięki którym większość życia spędzamy wciąż na łóżku lub na podróżach do biedronki i warzywniaka pod nią. I dzięki którym odwołałyśmy szczepienie „odsłona druga”.
Odbyła się pierwsza poważna podróż — na ziemie moje, to znaczy do Łodzi. Pierwszego dnia zamieszkaliśmy na budowie, czyli w wiecznie remontowanym moim łódzkim mieszkaniu (widać światełko w tunelu). Drugiego dnia z uwagi na plany zagruntowywania i malowania ścian spać tam z Natalią nie mogłam, więc wprosiłam się do dziadków mojego dziecka. Co równało się z wyproszeniem ich na noc, bo warunki lokalowe nie przewidują takich ilości osób (ach, nie do pomyślenia, ile jednak zmieściło się tam osób na moich 21. urodzinach w czasach zamierzchłych). Dziadki nacieszyli się wnusią i nastąpiło zapoznanie z wujkiem, czyli moim bratem (tym od kocyka). Udało się także spotkać z właśnie wyjeżdżającą na urlop Martą (tą, co mi fryz na sesję brzuszkową nakręciła). Niestety z nikim więcej nie zdążyłam się zgadać, bo już zaraz wracać nam przyszło. Ale Natalka coraz lepiej znosi jazdę samochodem, więc jest szansa na częstsze wyjazdy. Uff.
Natalia
Powoli, powoli zaczyna ogarniać istnienie i działanie swoich rąk. Kiedy zostawię Natalię samą sobie i przyglądam się ukradkiem, co porabia, zastaję ją czasem z ręką wyciągniętą w górę i wzrokiem bacznie ją obserwującym. Chyba wtedy obczaja, że to należy do niej. Pokazuję jej więc przed oczami (w linii środka) zabawkę, najczęściej memłaczkę aka przytulaczek — i czekam. Zdarza się, że ogarnie się na tyle, że weźmie kawałek w łapkę — pod kontrolą oka. Nie za każdym razem, nawet rzadziej, ale ewidentnie zaczyna się coś dziać.
![]() |
Ale że niby nie trafiłam żyrafką do buzi? No co ty gadasz! |
Gdy leży sobie sama i zaczyna być niespokojna (ale jeszcze nie płacze), przychodzę i staję obok pola jej widzenia. Zapatrzona w akwarium nie widzi mnie. Zaczynam do niej mówić, a ona się uspokaja — słysząc mój głos (bo nadal mnie nie widzi, nie lokalizuje źródła dźwięku). Idę z tym dalej. Zaczynam machać rękoma (cały czas mówię). W końcu dostrzega mnie (ruch) kątem oka i odwraca się w moją stronę, posyłając piękny uśmiech.
![]() |
Aaaa, tam jesteś, mama! |
Natalii powoli zanika odruch ssania. Zaczyna przeistaczać się w funkcję, dzięki czemu proces będzie kontrolowany przez wyższe (bardziej zaawansowane) rejony mózgu. Skąd to wiem, że zanika? Ostatnio złapała mój palec i jak ze wszystkim, co złapie, powędrowała do swojej buzi. A tam: ciamkanie, cmokanie, lizanie i kąsanie (kąsanie to też odruch). Żadnego ssania. A odruch ma to do siebie, że jest bezwarunkowy: jeśli jest bodziec (mój palec na języku) — ma być reakcja (ssanie). To jest oczywiście w fazie wygaszania, to znaczy, że jeszcze się może załączyć ssanie odruchowe.
![]() |
Hmm… czy ja już dziś ciamkałam ręce? |
Ja
Pojechałam w końcu na wizytę ekhem poporodowo-popołogową do doktorka. Tak. 13 tygodni po urodzeniu dziecka. Nie było wcześniej sprzyjających okoliczności logistycznych do takich eskapad. A teraz miałam do dyspozycji Tomka, który został z Natalią w poczekalni. Doktorek przywitał mnie pytaniem „jak Natalka?”, ale nie dałam się nabrać, widziałam ułamek zerknięcia w moją kartę, gdzie (pamiętam) zapisał sobie imię naszej córki (wtedy jeszcze w brzuchu). Powiedziałam, że spokojna, nie daje popalić i jest rewelacja, a w ogóle to czeka na korytarzu z Tomkiem. Zrobił więc badanie, potem USG i… „proszę się ubrać, a ja lecę zobaczyć Natalkę”. I zostawił mnie w majtkach samą w gabinecie. Wrócił zachwycony. Mimo pewnej utraty ufności do niego pod koniec ciąży — jednak tęskniłam za tymi szalonymi wizytami. Bach bach i coś wymyśli śmiesznego.
![]() |
Tak, doktorku, mam wielkie oczy. |
Kupiłam sobie nową chustę. Wróć. Kupiłam Natalce nową chustę, bo miała imieniny w niedzielę. Wróć. Kupiłam Natalce dwie chusty, bo w niedzielę imieniny, a dziś (1.08) kończy 3 miesiące. Jedna już do mnie przyjechała. Piękna, używana, miękka i nareszcie porządna. Na drugą czekam. Nie wpuszczajcie mnie na chustoforum.
![]() |
Mama mówi, że pozdrawiamy. |
śliczna dziewuszka 🙂 a jak sprawdza się żyrafka Sophie? Bo niektórzy zachwalają, a inni twierdzą, że przereklamowana.
Na razie zdecydowanie bez szału. Ale według mnie jeszcze za wcześnie. Więc nienachalnie jej pokazuję i daję do zapoznania. Nie wiem, czy wszystkie żyrafki, ale ta ma taką właściwość, że zawsze na łóżku trafi akurat tam, gdzie ja usiadam/przekręcam się, więc co chwilę nią piszczę.
A mogłabym zapytać jaką chustę kupiliście? Bo chcę kupić swojej córeczce 🙂
Kupiłam Natibaby, model Honsiu. Turkusowa, z kaszmirem. Piękna. Ale najważniejsze jest to, że używana i "złamana" (jak się w żargonie chustowym"). l tak miękka, że się rozpływam.
Kupiłam na tym piekielnym forum 😉 jest dział "Chustostragan". Sprzedają i kupują tam doświadczone mamy, lipy nie ma.
A złamać nową chustę podobno nie jest łatwo…
Natalka boska jak zawsze! A doktorka jakiego masz fajnego;D
Ja też bym prosiła o namiar na jakąś dobrą chustę;)
Namiaru konkretnego nie dam. Skieruję – jak wyżej – na forum chusty.info. Trzeba się chwilę w nie wczytać, żeby załapać. Ale zaklinam – nie za długo, bo wybierać można w nieskończoność.
Ewentualnie można założyć swój wątek w dziale "kupię" i tak się zgłoszą mamy ze swoimi ofertami.
Jejkusiu, jakie ona ma rozkoszne wałeczki na rąsiach! Jest cudna. Moje dziecko rośnie głównie wzdłuż wyrastając z ubrań, a matka musi kupować nowe.
Ech, zamykam oczy i udaję, że nie widzę, że wyrasta… Zrobiłam mentalny krok naprzód. Połączyłam w szufladzie dział "dobre" i "na później" w jedno. I dobrze, bo mogłabym przegapić to "później" 😉
Myślisz, że 13 tygodni to późno jak na poporodową wizytę u ginekologa? Ja byłam po 5 miesiącach dopiero 😛
Ale tak na poważnie to wstyd mi, bo wiem, że to było nieodpowiedzialne i żałuję, że tyle zwlekałam.
Ja właśnie podziwiam sąsiadkę (halo, Gosiu ;)), która się wybrała 1,5 roku po porodzie. Mistrzostwo 😉
Moja szwagierka była mniej więcej po takim czasie jak ja i mi powiedziała "Nie martw się, wszystkie tak chodzą". 1,5 roku po porodzie to już można być w drugiej ciąży… albo i po dwóch porodach 😉
My tak sobie możemy żartować (co nam pozostało, czasu nie cofniemy), ale podkreślam, że uważam to za nieodpowiedzialne. My, matki, nie możemy zaniedbywać swojego zdrowia, bo jesteśmy komuś bardzo potrzebne 🙂
Racja.
A i macice się jeszcze mogą przydać. Badajmy się, baby!
Ale ma śliczne oczka.
A dziękujemy. Idę szukać kokardy na monitor 😀
O mamo, mamo, mamo, ale pięęęęękna!!!!! Fota ciamkająca wszystkie palce – mistrzowska! 🙂
Czerwienię się, kobiety, no 😀
Zdjęć cykam – jak na mnie – na potęgę. Takie czasy. A potem zawsze jakaś chociaż jedna perełka się odnajdzie.
Oczka ma cudne! I wszystko wskazuje na to, że po mamusi 🙂
PS. Ja to ogólnie tęsknię za moim doktorkiem 🙂 i chyba się z tęsknoty do niego w sierpniu/wrześniu wybiorę… Trochę kasy żal, no ale może sobie jakąś cytologię machnę przy okazji 😉
Ostatnie zdjęcie najpiękniejsze i to ubranko!