Tydzień 17 był ważny. Wyjątkowo pomijam okoliczności i przechodzę od razu do Natalii.
Natalia
Gdy wracałyśmy ze spotkania chustowego, Natalia w autobusie zaczęła pluć, puszczać bańki ze śliny i pierdzieć buźką jednocześnie. Rozśmieszała mnie całą drogę. I od tej pory stało się to jej ulubionym zajęciem. Robi abwri po przebudzeniu się, podczas jazdy samochodem (dzięki czemu mniej płacze), siedząc w chuście, leżąc na łóżku, na podłodze i na tacie. Robi to podczas jedzenia, co utrudnia nam proces, bo żeby napluć mi w pierś, trzeba ją puścić na chwilę. Mnie to oczywiście rozśmiesza i się cała trzęsę, więc ciężko z powrotem ją złapać.
To nie jest nasze [r], tylko parskanie ustami, dające wibrację oraz wyrzut śliny w bąbelkach.
Najlepsze jednak jest to, że zauważam powoli wchodzenie z Natką w dialog. Po raz pierwszy bowiem jej abwri jest (a dokładniej bywa, bo najczęściej sama inicjuje tę plujko-gadaninę) odpowiedzią na moją zaczepkę. To znaczy, że wchodzimy z Natalią w rozmowę, dialog, których domeną jest naprzemienność. I to znaczy, że Natalia zaczyna naśladować.
Poza tym postępy w innych dziedzinach:
- leżenie na brzuchu czasem odbywa się z podporem na dłoniach,
- podpór na dłoniach ułatwia przewracanie się na plecy,
- przewracanie się na plecy z udziałem świadomości implikuje przybieranie dziwacznych póz, w stylu pupa do góry + podpór nosem.
![]() |
To które do paszportu? |
🙂 Wesoło
ale słodziak 🙂
a moja Lenka, kurka wodna, zapomniała, jak się odwracać z powrotem z brzucha na plecy. A skutkiem tej sklerozy rozwojowej jest to, że muszę latać tam i z powrotem, żeby ją ratować, jak leżenie na brzuchu przestaje się jej podobać. A przewraca się nieustannie…
Hehe, nieźle. Dla mnie to jest za każdym razem jedno wielkie "wow", jak patrzę, że 10 godzin wcześniej czegoś nie umiała, a teraz umie. I nie do uwierzenia dla mnie jest, że dzisiaj jeszcze leży, a za 2 miesiące może już siedzieć (nie musi, wiem).
hhhahah, boskie te zdjęcia!!!!
Waszego do dowodu nie przebiję 😀
Cudowna jest! 😀
Rany, u Ciebie to tak naukowo i mądrze brzmi. Ja miałam pisać, że Grześko dmucha, pluje i jakby gadać chciał. A jak czytam u Ciebie to sobie uświadomiłam, że on faktycznie zagaduje do mnie i naśladuje moją mowę.
Tylko się nie zrażaj tą – jak piszesz – naukowością 😉 Wracam powoli do pierwotnego założenia bloga, żeby obserwować swoje dziecko pod kątem rozwoju mowy. Zaczynam mieć powoli co obserwować, więc będę przemycać Wam to i owo. I właśnie – może prowokować przypadkiem Wasze świadome obserwacje.
Tymczasem dalej pozostaję mamusią zakopaną w pieluchach 😉
Ależ urocza dziewucha! A Twój głos wyobrażałabym sobie zupełnie inaczej 😉 Przypomina mi moją dobrą znajomą.
Ja też swój głos wyobrażam sobie inaczej 😛