Jak opisać świat?
Mam świadomość, że to, jak opowiadam o świecie, Natalia poniesie dalej. Czuję się za to odpowiedzialna. Moje słowa staną się jej słowami. Moje gesty — jej gestami. Trzeba tak to wykombinować, żeby siary nie było.
To oczywiście żart. Wcale nie chodzi o siarę w przedszkolu. To nieuniknione. Znacie tę kartkę na tablicy z przedszkola? „Prosimy nie wierzyć we wszystko, co dzieci opowiadają o tym, co działo się w przedszkolu. W zamian obiecujemy nie wierzyć we wszystko, co mówią o tym, co było w domu”.
W tym wszystkim chodzi o to, że to my, rodzice, budujemy Natalce jej obraz świata. Językowy obraz świata. W tej chwili skupię się na jednym wycinku tego świata. Bardzo ważnym dla mnie i niezwykle istotnym dla Natalii. Na karmieniu piersią.
Planuję robić to długo. Na tyle długo, na ile sama zainteresowana będzie sobie życzyła, rzecz jasna. Ale zakładam, że potrwa to do momentu, gdy jej rozumienie i ekspresja mowy będą całkiem sensowne. To oznacza, że nasze karmienie piersią stanie się tematem rozmów. W przyszłości po-odstawiennej natomiast będzie tematem Natalkowych wspomnień. Wierzę, że to, jak o tym mówię od samego początku, teraz i za chwilę, stanie się sposobem pojmowania karmienia przez Natkę.
Do tych przemyśleń skłoniły mnie dwa przeczytane teksty.
Karmiące cyce na ulice
Obserwuję sobie tę grupę na fejsbuku. Zrzesza zakręcone na punkcie karmienia (zwłaszcza naprawdę długiego) mamy. Nazwa mnie nie gorszy, uznaję wyższość żartu i konceptu nad treścią (że takie rokokoko). Moją Gosię z Londynu gorszy i oburza. I też racja, bo to jednak kawałek tego językowego obrazu świata. Ktoś widzi takie hasło po raz pierwszy i myśli „i pójdzie, wywali te cyce na chodniku”. Ale nie o tym w tej chwili.
Na owej grupie przeczytałam relację, scenkę rodzajową (przytaczam swoimi słowami, zachowując istotę tematu). Mama długokarmiąca wróciła z 3-dniowego wyjazdu służbowego. Otworzyła drzwi i w jej ramiona wpadł synek.
— Cycolki! Tęskniłem!
Po chwili odkleił się od cycolków, spojrzał na mamę i dodał:
— Za tobą też tęskniłem, mamo.
Zamotani
Podczytuję blog chustowy zamotani.pl. Zauroczył mnie na nim wpis wyjątkowo offtopowy. O karmieniu. O tym, jak córka autorki bloga i ona sama traktują karmienie piersią. O tym, że autorka nie lubi tego określenia. I o tym wreszcie, jak sobie poradziły.
Jak słyszę: Mamo, mleko! To tak naprawdę słyszę wtedy. Mamo, jestem zmęczona. Mamo, przewróciłam się. Mamo, chce mi się spać. Mamo, chcę się przytulić. Mamo, wstydzę się czy możesz mnie schować. Mamo, jest mi źle. Mamo…
Cycy dają mleko
Osobiście nie chciałabym, że Natalia traktowała mnie i moje piersi jako osobne twory. Ja jestem jej mamą i daję jej mleko. Mleko płynie z piersi, bo wyjścia innego nie ma. No po to są.
Chcę słysząc „mleko”, słyszeć „mamo”…
Dlatego ja od początku wybieram opcję drugą. Zawsze mówię „chodź na mleko”, „mama da mleczko”, „napij się mleka” etc. Nigdy nie zwracam się do Natalii słowami typu „cyc”, „cycy”, „cycolki”, „cycuś”, „pierś” (też nie!)… czy jak tam jeszcze można by nawymyślać.
Jestem ogromnie ciekawa, jak sprawę potraktuje Natalia. Do kiedy będzie piła moje mleko. Jakich słów używała. Gdzie będą przebiegały granice w jej główce. Jak będzie wyrażała swoje zapotrzebowanie na mleko. Czy uda mi się nie narobić siary cycami.
A wy jak budujecie językowy świat dzieciom? Nie tylko w kwestii karmienia.
A jednak pierś to nie tylko mleko. Rozmawiałyśmy kiedyś o tym. I mnie cyc nie drażni, ale nie lubię tego określenia w kontekście mojej relacji z córką. Niestety jakoś ten cyc się ukonstytuował, mój mąż tak mówi, ja czasem, ale nigdy do Hanki. Do niej mówię"chodź do mnie" i "mamy tu coś dla ciebie". Chciałabym wymyśleć jakiś lepszy, nasz sposób na mówienie o tym, póki jescze jest czas. Fajny post, bardzo mądry.
O to to! Chodź do mnie 🙂 Do MNIE 🙂
Właśnie o to chodzi, że nie tylko mleko. Ale dopóki Mała nie będzie umiała sama nazywać inaczej, to niech jej "mleko" znaczy "czuję się dobrze z tobą, mamo".
Hahahahaha ubawiłam się na wizję tego dziecka jak przybiegł do mamusi po trzech dniach nieobecności 😀 Nie wiem jakbym w takim momencie zareagowała.
Co do tekstu z przedszkola – oj dużo w tym prawdy. Tyle 'siary' co my się z moją mamą najałyśmy przez mojego brata… Gagatek ma lat 9 i w wieku 7- na wycieczce przed pierwszą klasą, wychowaca wzywa moją mamę podczas odbierania go. A że byłam z nią to idę posłuchać o co się rozchodzi. Nauczyciel nam opowiada jak to mój brat smacznie zajada sobie kozy z nosa i mówi że są pycha. Moja mama spaliła takiego buraka. Jeszcze mina tego nauczyciela typu – gdzieś się musiał tego nauczyć.
Madziu a przy dokarmianiu Natalki innym jedzeniem, jak często będziesz karmić piersią?
Natalia od miesiąca je inne rzeczy. Ale na razie nie ma to wpływu na liczbę karmień mlecznych 🙂
Nie dopisałam: czyli cały czas na żądanie 🙂
A wiesz, że chyba ani razu nie udało mi się policzyć posiłków w ciągu doby?
O to to!!! W myślach mi czytasz dziewucho? 😉 Od urodzenia Leośka szukam słowa. zwrotu, któy byłby dla mnie wygodny i dość naturalny – i też nam wyszło z tym mlekiem 🙂 Zrozumiałe, jasne, proste i cycem nie razi po uszach ("dać cyca" kojarzy mi się z odczepieniem i podaniem :O )
A co do języka, to ostatnio usilnie próbujemy z Czarem mówić "po polsku" a nie naszym od lat używanym osobistym językiem z poprzekręcanymi specjalnie słowami 😉 Bywało, że dla żartu mówiliśmy "wła..nczać" (nawet nie wiem jak to napisać :D) albo "wziąść" ;P już czas poszukać sobie nowych rozrywek 😉
Też się kiedyś tak bawiłam. Ciężko potem odróżnić dobro od zła 😀
PS a propos odczepiania. Musiałam jakiś czas temu zaprotestować i wyjaśnić mojemu tacie, że nie jestem żaden mleczkowóz 😀
No ja akurat w temacie "cycowym" to się nie wypowiem 🙂
Niemniej wychodzę z założenia (i to bardzo mocno w to wierzę), że dziecko jest "rozumne" od początku 😉 i nigdy nie wiadomo, kiedy zaczyna faktycznie kumać, co się do niego mówi. Już nie ton, ale znaczenie. Zatem trzeba uważać od początku! 🙂
Ostatnio był teść (specyficzny dodam 😉 ). Ja do Franka coś mówię, już nie wiem dokładnie co, ale coś w stylu: zobacz, tu masz warzywka, możesz sobie teraz brać, tylko nie pakuj całych do buzi jat to masz w zwyczaju. A teść: po co mu to mówisz, i tak nie rozumie.
I tyle na ten temat 😉
PS. Mikołaj podarował mi książkę o BLW (no dobra, sama zamawiałam 😉 ). Mam przemyślenia i obserwacje! 🙂 A samą lekturą jestem mile zaskoczona. Będę pisać, tylko to muszę poukładać.
PS. 2. Myślałam, że nastąpi to za jakiś co najmniej rok, ale Fran usiadł. Z czworaków. Siedzenie mu średnio wychodzi (widać, że mu ciężko ciężar ciała utrzymać ;), jednak kolejny raz się potwierdza – każdy ma swoje tempo i kolejność. Nigdy go nie sadzałam (jak i córki), więc postanowił sam spróbować 😉
Ooo super wieści! I że przed osiemnastką nawet 😉
Cieszę się, że Ci się idea blw spodobała (bo tak?). Zresztą Ty i tak byłaś jej dość bliska, przynajmniej w niektórych aspektach.
Oj, to chyba muszę zacząć uważać na to, co mówię. Bo jak Lenka ma humorki, nazywam ją "małpą" ;)) (w żartach oczywiście) Potem ktoś się jej zapyta, jak ma na imię, a ona odpowie, że Małpa ;))
Nadal to lepiej niż np. Nierusz 😉
Ale masz rację, warto ważyć słowa. 🙂
Ja cycem karmiłam 1,5 miesiąca – więc w tej kwestii się nie wypowiem. 🙂
Jednak osobiście dla mnie cała nagonka na mamy karmiące na ulicy jest żałosna, bo skoro tak bardzo razi niektórych mama dająca dziecku jeść (piersią) to tak samo denerwować powinno dziecko jedzące z butelki.
Tu nie chodzi o chwalenie się piersiami, a o to, by dziecko się najadło. Tylko i wyłącznie…
To znowu temat rzeka. Ale podzielam Twoje zdanie: równość dzieciom butelkowym i piersiowym!
Ja od zawsze duzo mowie do synka, jezykiem ktorym bym chciala zeby do mnie mowili tzn z szacunkiem, spokojem. Z karmieniem mowie tez, ze sam mu mleczko albo chodz do cycusia, bo tak mi sie podoba. Uwielbiam karmic choc od niedawna synek bawi sie w gryzienie mojego sutka i sprawdzanie z usmieszkiem mojej reakcji;)
Szelma 😛
Och, piękne słowo! 🙂
No z tym okresleniem karmienia to dobre. Ale ja i tak nie moge sie przekonac do karmienia dajmy na to takiego 2-latka. Pierwsze dziecie karmilam do roku. Pewnie. Maminego dobra nigdy za wiele. Ale wlasnie do tego czasu czulam sie komfortowo. Odstawilam core bez zadnego placzu. Wiec jej tez mysle nie wyrzazilam krzywdy. A jak na swiat przyszedl jej brat w ogole nie byla zainteresowana by ssac np jak braciszek. 🙂 a zastanawialam sie czy cos bedzie pamietac. 🙂
Wam oczywoscie zycze powodzenia 🙂
Ehh no nigdy nad tym nie myślałam, a masz rację. Muszę przestać mówić do mojego dziecka, o cyckach i zacząć mówić o mleku, pokarmie czy czymś tam jeszcze innym, bo zacznie mówić cycek i co wtedy zrobię ;D A też planuję długo karmić.
Znasz jakąś ciekawą stronę lub forum, gdzie można znaleźć dużo informacji na temat długiego karmienia. Hafiję oczywiście znam ;D
"Osobiście nie chciałabym, że Natalia traktowała mnie i moje piersi jako osobne twory. Ja jestem jej mamą i daję jej mleko. " o proszę jakie zgodne znów jesteśmy! Mam to samo. Mąż mówi "cycuś", Teściowa "cici", a mną telepie :p Jest "mleko" albo "pić" (przecież wiadomo, że nie wino) 😉
O, ja też bardzo sobie zapamięałam tą anegdotkę z KCNU. Jak się Damian przytula do nich w nocy to się zastanawiam… czy to już? 🙂 Czy przytula się do mnie czy do nich? 😉
Też mnie dopadło to pytanie ostatnio… Natalka się odrywa od jedzenia, patrzy na sutek i… łapie w paluszki i chce zabrać ze sobą. Zaczyna kumać, co znaczy moje "ała" (śmieje się i puszcza).