Nie dam się, napiszę.
Natalia
W ostatni weekend miałam zjazd. Pogoda paskudna. Tomkowi z Natalią rysowało się widmo cudownej soboty (8:30–18:30) w murach uczelni. Warunki zewnętrzne nie zachęcały do spacerów. I fakt, że LennyLamb ma kurtki do noszenia dla dwojga w rozmiarze XXL, ale chyba według wzorców azjatyckich, też zmniejszało szanse na milutkie spacerowanie.
Dlatego zaryzykowaliśmy. Tomek z Natalką byli ze mną do godziny 11, potem pojechali do rodziców Tomka. Po 4 godzinach zorientowałam się, że tęsknię. To było nowe doświadczenie. Bardzo odświeżające, bardzo potrzebne i chcę tak częściej. Wrócili po 16, Natalia wypiła co swoje i już zaczekali do końca zajęć. Niedzielę spędzili w podobny sposób. Było mi dobrze, bo wiedziałam, że moje dziecko jest bezpieczne i nie musi koczować na uczelnianych korytarzach i stołach.
W środę nareszcie dotarliśmy na basen całą trójką. Zapisaliśmy się na pierwsze pluski — dla niemowląt. Było około dziesięciorga dzieci, prawie każde z obojgiem rodziców. Ale spoko. Na pierwszych zajęciach oswajaliśmy się z wodą, uczyliśmy, jak trzymać dziecko. Większość dzieci była bardzo spokojna. Niektóre (te najmłodsze) czasem płakały. A Natalia rozwalała system. Chlapała rękami jak szalona, zacieszając się do rozpuku. Nieważne, że woda lała się do oczu, do nosa, że wszyscy ochlapani. Do tego co chwilę usiłowała wypić zawartość niecki basenowej, kilka razy się zachłystując. Co również jej nie zniechęciło. Kiedy wszystkie dzieci nieruchomo poddawały się temu, jak trzymają ich rodzice — nasza córka zawzięcie machała nóżkami. Od tej pory kąpiele w wanience nie są takie same. No jest MOC, jest. Chyba się przesiądziemy na dużą wannę.
I wszystko fajnie, ale mam zastrzeżenie do instruktorki. Zmroziło mnie, gdy usłyszałam, że „teraz uczymy dziecka komendy”. Brrr. Komend to ja uczyłam mojego psa (ze skutkiem różnym). Dziecka nie mam zamiaru. Co to za słownictwo?!
W czwartek z kolei przyjechali moi rodzice. Początkowo chcieliśmy powymyślać atrakcje, ale usłyszałam, że nigdzie nie idziemy, chcemy posiedzieć z Natalką. No to siedzieliśmy. Wyszli nawet na wózkowy spacer (po 6 tygodniach przerwy). Zobaczyli nareszcie pełnię naszego BLW. Tata cały czas nagrywał, mama się zachwycała radością jedzenia. Następna wizyta w lutym, gdy bilet polskimbusem za 2 osoby w 2 strony kosztować będzie całe 40 zł. Nic, tylko jeździć.
Ja
O tęsknocie pisałam. To teraz o powrocie ducha. Wstąpił we mnie dawno zapomniany duch. Duch naukowości. No duszek, powiedzmy.
Rozmawiałam z moją promotorką na temat pracy dyplomowej (przypominam, że będę pisała o naszym BLW). To dla niej nowość, nie słyszała.
— Ale gdzie jest problem u dziecka?
— U dziecka nie ma problemu. Problemem jest metoda.
Chwilę posłuchała, o co chodzi, że robiłam zdjęcia, że są filmy i… ona już chce. Chce zobaczyć filmy, chce je pokazywać studentom. Teraz mam najważniejsze zadanie: nie spieprzyć tego. Duchu, nie opuszczaj mnie.
Widzisz, bardzo by mi się przydało kilka godzin bez dziecka, żeby poczuć taką tęsknotę 🙂 A z kąpielą to też u nas jest ostatnio szał. Siedzi uśmiechnięta, chlapie na wszystkie strony, bawi się kaczuszką, przeurocze. O basenie też myślimy, tylko jakoś bliżej wiosny. No, nie chce nam się w taką pogodę 😛
Jestem pewna, że to do ogarnięcia! Pisałaś, że Lenka już nie wpada w rozpacz, gdy Cię nie ma. Koniecznie dogadaj się z mężem. Przyda mu się kilka godzin z córką. Każdemu tacie się przyda!
Dziś nalałam wody do dużej wanny. Był szał, chlapanie i ganianie zabawek 😀
No to niech duszek będzie z Tobą! 🙂
A basen fajna sprawa. My też w ścisłej czołówce chlapaczy i pijaków (pijących wodę).
PS. I miałam rację, straszenie osiemnastką działa, wczoraj wstał. Przy kanapie. No bo na co komu szczeble w łóżeczku? 😉
Muszę go niebawem znów postraszyć! 😉
Tylko nie wspominaj, że piwo to też po osiemnastce 😀
* "miałaś", nie "miałam"!!! :)))
Dasz przeczytac tą pracę? 🙂
Zastanawiam się, co i jak z nią zrobię. Ale nie dzielmy skóry na niedźwiedziu. Najpierw muszę ją napisać i być z niej zadowolona 😀
Temat pracy super, więc powodzenia życzę.
Zastanawiamy się nad basenem już dobre kilka miesięcy, ale chyba wybierzemy się dopiero na wiosnę.
U nas też jest szał kąpielowy, ale do basenu zabieram się jak pies do jeża. Nie ułatwia fakt, że nie mam prawa jazdy, a małż pracuje na etacie:( W pełni rozumiem fascynację postępami dziecka w jedzeniu, odkąd H je sama jestem wprost urzeczona tym, jak sonie świetnie radzi, jakie ma wyraziste preferencje, jak ćwiczy koordynację. Teraz rwie się do jedzenia i pogania mnie, gdy szykuję nam posiłki:)
Natka też mnie pogania hehe muszę to nagrać i do dokumentacji dołączyć 😉
Co do preferencji, to na razie odnoszę wrażenie, że Natalia najbardziej lubi wszystko 😀
Fajny temat na pracę dyplomową, naprawdę 🙂
O, to ja mocno kciuki trzymam za ducha. A komendę to ja znam jedną – policyjną :p
Świetny temat pracy, życzę powodzenia i bardzo jestem ciekawa co stworzysz 😉