Niestety nie daję rady prowadzić Leonowi tu na blogu cotygodniowego podsumowania. A szkoda, bo z Natką byłam na bieżąco, a teraz nie mam nawet pojęcia, ile Leon ma skończonych tygodni (naprawdę!). Jeszcze w miesiącach to się orientuję, ale nie jestem w stanie przeliczyć na tygodnie. A tak to lubiłam.
Tym niemniej są rzeczy i wydarzenia w jego życiu, warte odnotowania ku pamięci (mej). Bo chłopak nie przestaje mnie zadziwiać. Zwłaszcza w kontekście tego, jak to było rok temu z Natką. Idzie jak burza. I tak.
- Nie wiem, ile mierzy, bo nasza pediatra poda wzrost, gdy Leon o własnych nogach stanie. Natomiast, gdy skończył 3 miesiące, a mnie skończyły się jego ubranka w szufladzie, założyłam mu ubiegłoroczne spodnie Natalki. Spodnie, które zaczęła nosić, gdy miała 7 miesięcy i były jeszcze na nią za duże. Na Leona teraz są w sam raz. Tym sposobem Leon zakłada rozmiar 68 i 74. Rajtuzy Natalki, w których była na swojej pierwszej urodzinowej imprezie. Bluzę, którą nosiła 3 tygodnie wcześniej. Co ciekawe, z wagą nie idzie mu równie szybko. Przybiera raczej poniżej „normy”, ale lekarka nie czepia się, bo widzi, że się wydłuża nader szybko.
- Jest silny. Gdy skończył miesiąc, zaliczał pierwsze podrygi głową do góry (liczę tylko te w leżeniu na brzuchu, w pionie nie).
- Gdy kończył 2 miesiące, fikał z brzucha na plecy. Trochę nieporadnie i niezgodnie ze wzorcem, często przypadkowo i z hukiem głowy o podłogę. Ale fikał.
- Gdy skończył 3 miesiące, zaczął fikać odwrotnie, z pleców na brzuch. Etapy pośrednie, czyli „na boczki” sobie darował. Natka miała 6 miesięcy, gdy pierwszy raz tego dokonała.
- Tydzień temu (3,5 miesiąca) złapał się za stopy. I już prawie je wyciumkał, ale jednak trochę jeszcze zabrakło.
Miałam wątpliwości, czy to rzeczywiście tylko jest „taki silny chłop”, czy może coś mu się z napięciem mięśniowym niedobrego dzieje. Bo o ile opisane wyżej przypadki aż takiej podejrzliwości we mnie nie budzą (trochę tylko), to walka o przystawienie do piersi sztywniaka mocno mnie niepokoiła. Ale nie, wszystko w porządku. Silny.
Jak tak dalej pójdzie, to pobiega już w wakacje. Bardzo bym chciała, bo Nacior prawie całe przeczworakowała (poszła po ponad 15 miesiącach; pół roku po tym, jak stanęła w pionie na nogach przy grzejniku), a tak fajnie przecież jest pobiegać po plaży.
Faktycznie silny chłopak 🙂 A mówią, że to niby dziewczynki się szybciej biorą za takie rzeczy 🙂
PS Domagam się wpisu o Natalce! Bo nie wiem, co u niej słychać 😉
Róźnorodność musi być w przyrodzie. Każde dziecko jest inne, więc warto mieć dużo dzieci:)
No chłop jednak! 🙂
Pozdrawiamy!
Fajnie się czyta o takiej różnorodności 🙂 Ciekawa jestem jak to będzie u nas. Każde dziecko jest inne i są pewne kwestie, w których po cichu liczę na tą inność – np. drugiego high need baby nie zamawiałam, ale przezornie liczę się z tym, że taki egzemplarz znowu może mi się trafić 😉 Za to w innych kwestiach chciałabym, żeby było jak z Zosią – jedzenia (nigdy nic ją nie uczuliło), przybierania, ogólnego rozwoju (siedziała mając 4,5 miesiąca, chodziła mając 10,5, nawet nie zdążyłam zacząć myśleć czy już powinna, więc też nigdy nie musiałam się tym martwić) i ogólnego zdrowia (właśnie przechodzimy pierwszą infekcję gardła i to bez antybiotyku, wcześniej jedyne problemy dotyczyły ząbkowania).
Napisz też coś o Natalce, nie tylko o Leonie 🙂