Rumakowanie skończyło się dość dawno.
Mam na stanie rodzeństwo o coraz mniej wyraźnej granicy różnicy wieku. Dwoje indywidualistów, którzy potrafią zająć się swoimi sprawami, ale gdy ich światy się spotkają, to bywa burzliwie.
- To frustrujące, kiedy siostra chce wziąć brata za rękę, a on ani myśli to odwzajemnić. Biedna, czekała na to prawie dwa lata! Ze swoich trzech…
- To irytujące, kiedy oboje chcą zajmować się dokładnie tym samym, o tej samej porze, bo on/ona też się tym zajmuje.
- To męczące, kiedy muszę co chwilę lecieć rozsądzać spory. Ale lepsze niż ewentualna wizyta na SOR-ze z powodu rozlewu krwi.
- To trudne, kiedy jedno gada za dużo, podczas gdy drugie komunikuje się sylabami na zasadzie „no przecież wiesz, o co mi chodzi, o to drugie [pepeee]”.
To wszystko prawda. Ale prawdą jest też to, że Natka niezamierzenie i nieświadomie ogromnie mi pomaga i odciąża.
- Bo gdy ktoś częstuje chrupkami, to ja się nie martwię. Nie ma że boli. „Jeszcze dla mojego brata”.
- Bo gdy ja nie mogę, to pociesza go sama. I jakoś szybciej jej to wychodzi. Smyra, rozśmiesza minami, dźwiękami. No chyba że Leon pocieszenia sobie nie życzy, to sorry, nie ma mocnych.
- Bo nie wiem, o którą z dziewięciuset interpretacji [papa] chodzi, a Natka wie, że chce iść na balkon zerwać poziomkę. Śmiało i świadomie nazwałabym Natalię dzieckiem dwujęzycznym — polsko-leońskim; jest w tłumaczeniu bezbłędna. Ba, w naśladowaniu jest bezbłędna do tego stopnia, że gdy nie patrzę, to nie wiem, które woła.
- Bo mnie nie posłuchał ani pierwszy, ani piąty raz, kiedy prosiłam, prezentowałam i tłumaczyłam, że przez ulicę nie przejeżdżamy rowerem, tylko go przeprowadzamy (tak, uczę od razu dobrze). A Natalia 2 razy przeszła i po problemie. Schodzi z roweru 400 metrów przed przejściem dla pieszych.
Jak Natka zaczyna skakać, to zaraz ma towarzysza. Jak kręci się, żeby sprawdzić, czy aby na pewno spódniczka jest najlepsza, to zaraz obok Leon sprawdza stopień kręcenia się spodenek. Jak stuka widelcem w talerz, to wiadomo, że nie zostanie z tym sama.
Przy całej Leonowej naturze indywidualisty, przy całym takim nieodgadnionym wciąż zalążku osobowości i całej jego nieprzewidywalności, to niesamowite widzieć, jak ogromny wpływ ma na niego Natalia. Dobra no, niech się czasem kłócą, mimo wszystko widzę, że to może być coś pięknego. Fajnie mieć taką starszą córkę.
Jak ja się cieszę na tak częste wpisy! 🙂
Jak ja się cieszę, że ktoś to czyta! Dziękuję za odzew, to +100 do motywacji do siedzenia po nocach 😉
Przypomnialo mi sie, jak Bi – strojnisia, przymierzala po kolei wszystkie swoje sukienki i maly Nik tez domagal sie kiecki. Mam nawet kilka zdjec Mlodszego w sukience i koronie na glowie. Kiedys mnie za nie znienawidzi. 😉
U nas niestety kroluje rywalizacja i ciagle klotnie… :/ A Potworki sklonne sa bardziej robic sobie na przekor niz brac pozytywny przyklad, ech…
A czytałaś może „Rodzeństwo bez rywalizacji”?
Kobieto, jesteś mistrzem wpisów ostatnio! 🙂
U nas bardzo podobnie z tą (dużo starszą) siostrą, choć dużo więcej paskudztw wychodzi. Ale też i dużo więcej plusów 😉
No tak, większa polaryzacja wieku 🙂 Musi być ciekawie. Swoją drogą to ostatnio Natka tak mi dała w kość swoim trzylatkowaniem, że z rozrzewnieniem myślałam o tym, że ona kiedyś będzie takim ogarniętym już np. dziewięciolatkiem. Ja wiem, ja wiem, wtedy są inne atrakcje hehe ale może trochę mniej chaosu w głowie 😀